Ostatnie dni nie są najlepsze dla Red Bulla. Najpierw świat oficjalnie dowiedział się o przekroczeniu przez nich limitu budżetowego w sezonie 2021, a kilka dni temu zmarł właściciel zespołu - Dietrich Mateschitz. Dziś z kolei stało się to na co czekali ich rywale, a mianowicie FIA poinformowała o karach za zbyt duże wydatki w ubiegłym roku. Austriacy przede wszystkim stracą na tym finansowo, ponieważ w komunikacie czytamy, że została na nich nałożona grzywna w wysokości siedmiu milionów dolarów. To jednak nie wszystko. Federacja postanowiła bowiem także o ograniczeniu czasu przeznaczonego na rozwój bolidu. Chodzi dokładniej o prace w tunelu aerodynamicznym oraz CFD, które zostaną skrócone o 10%. Byli przekonani o swojej niewinności Z takiego stanu rzeczy z pewnością będą niezadowoleni w Red Bullu, bo team dość długo upierał się, iż nie dopuścił się złamania regulaminu. - Jestem całkowicie pewny naszego sprawozdania. Przeszło ono przez cały proces. Wysłane zostało w marcu, uprzednio zostawszy zatwierdzone przez naszych audytorów, którzy są oczywiście jednymi z wielkiej trójki. Wierzymy, że spokojnie zmieściliśmy się w limicie - mówił chociażby na łamach Motorsport.com szef ekipy, Christian Horner. Daleko do uśmiechu na ustach będzie też pozostałym rywalom. Z pewnością spodziewali się oni nieco większych kar, lecz z drugiej strony każdemu się nie dogodzi. - Dla mnie najważniejsze jest, aby kara była odpowiednio surowa i zasądzona nie dlatego, że się spieszymy i trzeba podjąć decyzję. To kluczowe dla F1 i przyszłości limitu budżetowego. W rękach FIA jest znalezienie właściwej kary - grzmiał nie tak dawno, też na łamach Motorsport.com, szef Alfy Romeo, Frederic Vasseur. Podobne stanowisko wystosował też McLaren. Jeszcze na sam koniec przypomnimy o ile dokładnie Red Bull przekroczył limit finansowy. FIA wyliczyło, iż chodzi o dwa miliony dolarów co w przeliczeniu na procenty wynosi 1,6%. - Nie ma żadnych oficjalnych dowodów na to, że działali oni w złej wierze lub w nieuczciwy sposób. Nikt też nie ukrywał żadnych informacji przed komisją do spraw kosztów - zacytował komunikat uznany dziennikarz, Chris Medland.