W relacji z sesji zamykającej piątkową rywalizację pisaliśmy o tym, że po kraksie Charlesa Leclerca mechanicy Ferrari zapewne prędko nie opuszczą garażu, bo Monakijczyk poważnie uszkodził tył samochodu. Dość niespodziewanie dłużej na obiekcie wcale nie zostali przedstawiciele Scuderii, a... Mercedesa. To właśnie "Srebrne Strzały" po raz drugi w tym roku złamały "godzinę policyjną" i jeżeli w tym sezonie zrobią to choćby jeszcze raz, to ich kierowcom grozi cofnięcie o dziesięć pól na starcie. Patrząc na obecną formę głównych rywali, zdecydowanie nie opłaca się im więcej ryzykować. No właśnie - ryzyko. Bolidy podobnie jak wczoraj ślizgały się po nawierzchni niczym po lodowisku, więc trzeba było podwójnie uważać, by nie narobić sobie problemów przed kwalifikacjami. Parę razy na pobocze wyjechali mistrzowie świata, czyli Max Verstappen i Fernando Alonso. Kilka metrów przed bandą zatrzymał się z kolei Mick Schumacher, co oznaczało tylko jedno - jest ciężko i zdecydowanie nie warto szaleć. Pokaz mocy Mercedesa. Pachnie niespodzianką! Oczywiście nie odstraszyło to zespołów od długo wyczekiwanej przez kibiców symulacji kwalifikacji, czyli wyciskania z samochodów wszystkiego co tylko się da. Symulacji udanej dla reprezentantów Mercedesa. Lewis Hamilton oraz George Russell nie dość, że uplasowali się na czele rankingu, to na dodatek w przeciwieństwie do nich zawodnicy Red Bulla i Ferrari przeżywali ogromne kłopoty na swoich okrążeniach. - Znów ten sam problem - wściekał się Max Verstappen. Jego zespołowy kolega - Sergio Perez zblokował z kolei koło i o przyzwoitym wyniku musiał zapomnieć. Jeżeli już tacy klasowi kierowcy popełniają błędy, to chyba powoli trzeba nastawiać się na zwariowaną najważniejszą czasówkę weekendu. Jej transmisja poza platformą Polsat Box Go, wyjątkowo w Eleven Sports 2. Początek zmagań od 22:00. Wyniki 3. treningu przed Grand Prix Meksyku: