Jeszcze na początku obecnego sezonu mało kto wierzył w to, że Robert Kubica powróci do Formuły 1. Tymczasem kilka miesięcy później ta historia najpiękniejszego powrotu może okazać się faktem. Polak, który startował w królowej sportu motorowego w latach 2006-2010, a rok później uległ koszmarnemu wypadkowi w rajdzie Ronde di Andora, jest o krok od podpisania kontraktu z Williamsem. Wszystko jednak zaczęło się od Renault. W swoim ostatnim sezonie w Formule 1 Polak prezentował barwy właśnie tego zespołu i to Francuzi wyciągnęli rękę do Kubicy. 32-latek otrzymał nawet szansę startu w oficjalnych testach na torze Hungaroring. Przejechał 142 okrążenie, uzyskał czwarty czas. Gdy wydawało się, że Polak jest na najlepszej drodze do otrzymania angażu w Renault, stajnia z Enstone wybrała inną opcję. Francuzi "wypożyczyli" Carlosa Sainza Jr. Kubica został na lodzie, ale nie na długo. Do Polaka zgłosił się Williams, który poszukiwał partnera dla młodego Lance’s Strolla. Zespół z siedzibą w Grove najpierw umożliwił Kubicy jazdę w symulatorze, a następnie sprawdził 32-latka w zamkniętych testach na Silverstone i Hungaroringu, podczas których prowadził bolid z 2014 roku. Wciąż jednak Williams nie podejmował decyzji, a w kręgu zainteresowania znajdowali się również Pascal Wehrlein, Daniił Kwiat i Paul di Resta. Ostatecznie jednak to właśnie Polak najbardziej zaimponował zespołowi. Takimi rewelacjami podzielili się dziennikarze serwisu RTL GP. Prowadzący program "Slipstream" poinformowali, że Williams już w ten weekend potwierdzi, że Robert Kubica w następnym sezonie będzie etatowym kierowcą zespołu. Słowa te potwierdził jeden z producentów NBC Sports Network Jason Swales, który dodał, że Polak podpisze dwuletni kontrakt. Na ile są to prawdziwe słowa, dowiemy się już w następny weekend. Wówczas zostanie rozegrana ostatnia runda tegorocznego sezonu Grand Prix Abu Zabi. DM