Praktycznie od razu po zakończeniu pierwszego i zarazem jedynego treningu podczas weekendu w Belgii, doszło do istnego trzęsienia ziemi wewnątrz Alpine. Francuską stajnię niebawem opuści trzech bardzo ważnych pracowników, w tym obecny szef - Otmar Szafnauer. Wśród jego następców wymienia się, uwaga, Mattię Binotto, który jeszcze do niedawna stał na czele Ferrari i poprowadził Włochów do paru cennych zwycięstw. Do Williamsa wybierze się natomiast ceniony inżynier - Pat Fry, jednak on w nowym miejscu pracy zamelduje się dopiero od listopada. Jeżeli chodzi o warunki, to względem treningu za wiele się nie zmieniły i nawierzchnia wciąż pozostawała mokra. Organizatorzy zgodnie z obietnicami chcieli zapewnić głównym bohaterom jak największe bezpieczeństwo, dlatego opóźnili zmagania o dziesięć minut. Trzeba przyznać, że wstrzelili się z czasem idealnie, bo po zapaleniu się zielonych świateł nad torem wyszło słońce i zmoknięci fani na trybunach choć na chwilę odetchnęli z ulgą. Podwójne szczęście Verstappena. Wpadka była blisko Zaraz po wyjeździe z garażu, z ogniem igrał Max Verstappen. Holender znalazł się pod lupą sędziów za blokowanie Aleksa Albona, lecz po chwili pojawiła się decyzja o braku kary. Zawodnik Red Bulla do momentu oficjalnego komunikatu musiał najeść się trochę strachu, gdyż czeka go i tak przesunięcie o pięć pól za nową skrzynię biegów spoza regulaminowej puli. Ewentualna dalsza podróż do tyłu ewidentnie nie była mu w smak. Kibicom zrobiło się żal zwłaszcza Taja, który stracił szybkie okrążenie i następnie w końcówce stoczył nieudaną batalię o awans do dalszej części sesji. Na półmetku kwalifikacji po raz pierwszy w trakcie weekendu kierowcy mogli pojeździć z oponami przeznaczonymi na suchą nawierzchnię. Szybko nie polubił się z nimi Max Verstappen. Mistrz świata do końca musiał drżeć o miejsce w czołowej dziesiątce, ponieważ wykręcony rezultat pozwolił mu jedynie na zajęcie ostatniego miejsca premiowanego awansem. Lider "Czerwonych Byków" w pewnym sensie skorzystał na błędzie Estebana Ocona. Francuz nie zdołał przesiąść się na miękkie ogumienie, bo wcześniej uszkodził przednie skrzydło. Mistrza świata dwie drobne wpadki tylko zmotywowały do działania. W Q3 przycisnął on tak bardzo, że drugi Charles Leclerc stracił do niego ponad osiem dziesiątych sekundy. - Przepraszam za takie nerwy - powiedział od razu po zapewnieniu sobie triumfu w komunikacie do zespołu. Wcześniej bowiem zrugał osobistego inżyniera od góry do dołu. Pomimo nokautu, Holender w niedzielę ustawi się dopiero w trzecim rzędzie z racji kary za wymianę skrzyni biegów, o czym przypominaliśmy kilka akapitów wcześniej. Wyniki kwalifikacji do głównego wyścigu o Grand Prix Belgii: