Przygotowania do wyścigu rozpoczęły się niepokojąco dla Fernando Alonso. Jeden z głównych bohaterów wczorajszych kwalifikacji oraz człowiek, który pokonał duety McLarena oraz Ferrari, po okrążeniu wyjazdowym miał problemy z samochodem. - Podłogę uszkodził jeden z kamieni - meldował z Szanghaju Adam Cooper na "X". Błyskawicznie przy bolidzie pojawili się mechanicy Astona Martina. Dokonali oni szybkich i co najważniejsze skutecznych prac. Legenda ustawiła się bez problemu na swoim polu startowym, a od godziny 9:30 rozpoczęła starania o kolejną miłą dla siebie niespodziankę w ten weekend. Hiszpan po zgaśnięciu pięciu czerwonych świateł nie zawiódł i kontynuował dobrą passę. W pewnym momencie prawie zrównał się z Maksem Verstappenem, lecz Holender na późniejszym etapie zaczął wykorzystywać przewagę osiągów Red Bulla. Alonso natomiast coraz bardziej nerwowo oglądał się za siebie, bo za jego plecami czaił się zespołowy partner aktualnego mistrza świata. Sergio Perez w końcu dopiął swego. Zaledwie kilka minut później reprezentanta Astona Martina poza podium zrzucił Lando Norris. Dwie neutralizacje dały kibicom emocje w końcówce Fernando Alonso do czołowej trójki już nie wrócił. Hiszpanowi przeszkodziła dodatkowo awaria samochodu Valtteriego Bottasa, po której nastąpiła neutralizacja, która umożliwiła rywalom "darmowe" pit stopy. Z sytuacji najbardziej skorzystali długo jadący na jednym komplecie opon Charles Leclerc oraz Lando Norris. Zjechał też Red Bull i wtedy stało się coś, o czym jeszcze długo będziemy wspominać. Mechanicy mistrzów wśród konstruktorów wymienili opony w bolidzie Maksa Verstappena w zaledwie 1,9 sekundy. Niewiele dłużej potrwał następnie postój Sergio Pereza. Nawet podwójne zjazdy kierowców nie stanowiły dla zespołu najmniejszego problemu. Zawodnikom nie pozostało nic innego, jak odwdzięczyć się dubletem. O ile Max Verstappen, pomimo dwóch neutralizacji, spokojnie utrzymywał się na czele, o tyle Sergio Perez musiał się sporo natrudzić. Meksykanina stać było jedynie na prześcignięcie Charlesa Leclerca. Dojrzałą jazdą w końcówce zaimponował bowiem Lando Norris. Brytyjczyk nie podpalał się gonieniem Maksa Verstappena, tylko spokojnie kontrolował tempo, nie popełniając przy tym ani jednego ogromnego błędu. Wypadł z podium, ale dał show. Piękna jazda Alonso Na sam koniec pokaz widowiskowej jazdy dał kibicom jeszcze Fernando Alonso. Hiszpan otrzymał świeże pośrednie opony, przez co na chwilę wypadł poza punktowaną strefę. Wrócił do niej jednak w ekspresowym tempie, wyprzedzając rywala za rywalem. Zapisał też bonusowe "oczko" za najszybsze okrążenie w wyścigu. Taką Formułę 1 kochamy oglądać i aż szkoda, że tyle ciekawych rzeczy nie działo się na przykład w walce o podium. Wyniki wyścigu o Grand Prix Chin: