Do dzisiejszych kwalifikacji na totalnym luzie podeszli Carlos Sainz oraz Kevin Magnussen. Bolidy Hiszpana oraz Duńczyka zyskały nowe elementy jednostki napędowej spoza bezkarnej puli. Spowodowało to przesunięcie tychże kierowców na koniec stawki na starcie do niedzielnego wyścigu. Co ciekawe, obaj nie zamierzali przez to oddawać sesji walkowerem. Ba, podwójnie się chyba zmotywowali, ponieważ z łatwością zajęli miejsca w czołówce. O ile znalezienie się Sainza w Q2 miało związek z ewentualną pomocą Charlesowi Leclercowi w decydujących częściach, o tyle Magnussen był już jedynym przedstawicielem Haasa w kolejnej fazie zmagań. Francuzi wstali lewą nogą Niewiele zresztą brakowało, by amerykańska ekipa cieszyłaby się z kolejnego sukcesu, gdyż znakomite okrążenie wykręcił Mick Schumacher. Sędziowie okazali się jednak bezlitośni i gdy zauważyli minimalny wyjazd Niemca poza limity toru, to błyskawicznie zdecydowali się na skasowanie jego świetnego rezultatu. Poza synem legendarnego Michaela z marzeniami o pole position ekspresowo pożegnali się Nicholas Latifi, Zhou Guanyu, Lance Stroll oraz Pierre Gasly. Ostatni z wymienionego grona negatywnie zaskoczył tym samym licznie zgromadzoną publiczność. Jeszcze wczoraj Francuz meldował się przecież w TOP 10. W decydującym momencie jak widać przegrał z presją i skończyło się jękiem zawodu kibiców. Trójkolorowym powody do radości postarał się dać za to Esteban Ocon. Chcieć a móc to jednak dwie zupełnie inne rzeczy. Zawodnika Alpine stać było tylko i wyłącznie na chwilowy awans do czołowej dziesiątki. Gdy kierowcy zaczęli zaliczać finalne przyjazdy, to 25-latek też zaczął zaliczać, ale zjazd w dół. Poza nim pod kreską uplasowali się Alex Albon, Sebastian Vettel oraz Daniel Ricciardo. Z zazdrości czerwienił się w międzyczasie wspomniany przez nas wcześniej Pierre Gasly, ponieważ do Q3 przepustkę uzyskał jego zespołowy kolega - Yuki Tsunoda. Carlos Sainz cichym bohaterem tifosich W finałowej części delikatną przewagę miało Ferrari. Tą przewagą okazał się rzecz jasna Carlos Sainz, który zgodnie z oczekiwaniami pełnił rolę "konia pociągowego" Charlesa Leclerca. Oczywiście na podobny krok mógł zdecydować się też Red Bull z Sergio Perezem, lecz Meksykanin w przeciwieństwie do Hiszpana walczył o możliwie jak najwyższe pole startowe. Grande strategia Scuderii tym razem serio była grande, w efekcie czego Monakijczyk zdeklasował swoich rywali i drugiego Maksa Verstappena odstawił na ponad 0,3 sekundy. Petardę odpalił także Lando Norris. Młodemu Brytyjczykowi z McLarena udało się bowiem przedzielić rozkręcających się wraz z upływem czasu obu zawodników Mercedesa. Transmisja wyścigu w niedzielę od godziny 14:55 w Eleven Sports 1 oraz Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Francji: