Ciekawymi informacjami na temat Lewisa Hamiltona podzieliło się BBC. Okazuje się, że siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 wdał się w spór ze swoimi sąsiadami. Niezadowolenie mieszkańców dotyczyło planów Hamiltona. Okazuje się, że ten chciał wyciąć drzewo owocowe obok swojej rezydencji w Londynie. Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się o zamiarach sportowca, zawiązała się specjalna grupa protestacyjna w obronie drzewa. Urzędnicy miejscy na biurko otrzymali pismo, w którym określili swoje stanowisko. Czytaj też: Świetne wieści! Kubica wróci do bolidu F1 Kierowca nie zamierzał jednak sam zajmować się sprawą i zatrudnił do tego prawnika, którego praca okazała się skuteczna. Tym samym drzewo zostało uznane za martwe, a Hamilton otrzymał zgodę na jego wycinkę. Jak donoszą media, posiadłość Brytyjczyka to dom w stylu wiktoriańskim z prywatnym ogrodem i podjazdem. Od czasu przeprowadzki do rezydencji, kierowca dokonał tam szeregu zmian. Zamieszkał w tym miejscu pięć lat temu, kupując nieruchomość za 18 milionów funtów. Już wcześniej niektóre zmiany w lokalnym krajobrazie nie podobały się lokalnej społeczności. Przed dwoma laty kierowca zdecydował się zburzyć domek letniskowy.