Świat sportu coraz chętniej solidaryzuje się z protestującymi. Na różne sposoby nie godzą się z problemem rasizmu, który wciąż jest ogromnym problemem na świecie. Punktem zapalnym była śmierć George’a Floyda, zamordowanego w Stanach Zjednoczonych przez policjanta. Mniejszości rasowe mogą w ostatnich dniach liczyć na wsparcie sportowców reprezentujących różne dyscypliny sportu, które jasno komunikują głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych, że nie zgadzają się na niesprawiedliwości społeczne oraz wytykanie palcami drugiego człowieka. W niedzielę podczas protestu w Bristolu tłum obalił pomnik XVII-wiecznego handlarza niewolnikami. Swoje poparcie dla tego czynu wyraził Lewis Hamilton, który publikuje emocjonalne wpisy o rasizmie. "Nasz kraj uhonorował człowieka, który sprzedawał afrykańskich niewolników! Wszystkie posągi rasistów, którzy zarabiali na sprzedaży człowieka, powinny zostać zburzone" - wyznał sześciokrotny mistrz świata Formuły 1. Brytyjczyk dodał znak pięści i zapytał: "Który będzie następny?". Wyraźnie oburzony skierował słowa do władz Wielkiej Brytanii wezwanie, aby wprowadzić zmiany, na mocy których usunięte zostaną podobne symbole rasizmu, ale już w sposób pokojowy.