Przed Grand Prix Meksyku było wiadomo, że jeśli kierowca zespołu Mercedes GP nie zajmie gorszej pozycji niż siódma, już nikt nie odbierze mu tytułu. Początek miał udany, ale później musiał radzić sobie z problemami i o mało nie odpadł z rywalizacji. Wyszedł jednak z opresji obronną ręką i zakończył wyścig na piątym miejscu. - W tym momencie nie czuję, że to dzieje się naprawdę. Czuję się tak, jakby był to normalny dzień. Dzień, w którym miałeś nieudany wyścig. Więc sądzę, że trochę to potrwa, zanim się z tym uporam, ale szczerze mówiąc, czuję w tym momencie wielką pokorę, to dla mnie doświadczenie pełne pokory - skomentował skromnie. - Oczywiście, marzyłem o tym i pracowałem na to, ale czy sądziłem, że będę piąty? Oczywiście, że nie. Nawet dzisiaj, kiedy te wszystkie sprawy zaczęły obracać się przeciwko nam. To było wykańczające nerwowo - przyznał. - To był niezwykle emocjonujący wyścig, bo rozpoczął się świetnie i po prostu nie mogłem jechać tak dalej. Było coraz gorzej. Mimo tego trzymałem się i naciskałem, dbałem o samochód tak jak tylko mogłem, żeby dojechać do mety - tłumaczył. Hamilton wywalczył wcześniej tytuł mistrza świata w latach: 2008, 2014, 2015 i 2017. MZ