Już po pierwszym treningu czuć było, że Australia wciąż kocha Formułę 1 i trzyletni rozbrat nic w tym temacie nie zmienił, ponieważ trybuny, pomimo jazdy tak naprawdę o nic, zostały wypełnione niemal do ostatniego miejsca. Sympatycy motorsportu, którzy pojawili się na obiekcie na pewno nie pożałowali wydanych pieniędzy na bilety. W czołowej dziesiątce FP1 uplasował się bowiem ich jedyny rodak w stawce - Daniel Ricciardo. W kolejnej sesji każdy z obserwatorów liczył więc na powtórkę z rozrywki i kolejne świetne okrążenia w wykonaniu wracającego powoli na dobre tory kierowcy McLarena. Mick Schumacher tym razem nie przeszarżował W związku z ogromnym zachmurzeniem, od razu po zapaleniu się zielonych świateł na torze zrobiło się bardzo ciasno. Natłok samochodów na własnej skórze odczuł między innymi Carlos Sainz. Hiszpan w końcowej fazie szybkiego okrążenia trafił na czterech zdecydowanie wolniej jadących rywali i musiał omijać ich jak slalomista. Nie przeszkodziło mu to jednak w uzyskaniu przyzwoitego wyniku, dającego chwilowy awans do TOP 3. Kierowca Ferrari nie zamierzał na tym poprzestać i parę chwil później zameldował się na czele. Pierwszy kwadrans pokazał nam także, iż Mick Schumacher uczy się na błędach. Syn siedmiokrotnego mistrza świata wypadł co prawda z toru, ale zaimponował dojrzałością i tym razem nie próbował walczyć z bolidem, tylko ze spokojem wyjechał na pobocze, by potem bezpiecznie wrócić na główną nitkę. Dobry czas poszedł do kosza, lecz lepsze to niż uszkodzone auto i kolejne finansowe straty dla zespołu. Nerwowy Max Verstappen Chrapkę na najlepszy rezultat treningu ewidentnie miał dziś Max Verstappen. Holendrowi za każdym razem coś stawało jednak na przeszkodzie. Zaczęło się od kilku wolnych samochodów. Potem, gdy wydawało się, że wreszcie przebije duet Ferrari, obecny czempion zblokował koła w jednym z ostatnich zakrętów, w efekcie czego zamiast uśmiechu na ustach jego inżynier usłyszał w radiu soczyste słowo na literę "f". Za trzecim razem też się nie udało, choć strata 0,2 sekundy do Charlesa Leclerca napawa optymizmem. Zdecydowanie większe zmartwienia od reprezentanta Red Bulla miał Sebastian Vettel. Mechanicy Astona Martina pomimo ogromnych starań nie zdołali naprawić bolidu po awarii z FP1 i Niemiec bezczynnie przesiedział godzinę w garażu. Na tym nie kończyły się problemy brytyjskiej stajni. W samej końcówce urwał się jeden z elementów auta Lance’a Strolla. Okazał się on na tyle duży, że sędziowie na moment wywiesili czerwone flagi. W tabeli czasu tym razem to Charles Leclerc w bratobójczym pojedynku na czasy pokonał Carlosa Sainza. Między duetem Scuderii uplasował się wcześniej wspomniany Max Verstappen. Zaskakująco jeszcze bardziej bezradny niż w dwóch poprzednich weekendach jest Mercedes, ponieważ zarówno George Russel, jak i Lewis Hamilton zameldowali się poza czołową dziesiątką. Równą formę podtrzymał za to budzący się z zimowego snu McLaren. Kolejny trening zaplanowano na sobotni poranek. Początek o godzinie 5:00. Transmisja w Eleven Sports 1. Wyniki 2. treningu przed Grand Prix Australii: