Krakowianin startował do wyścigu na torze w Szanghaju z ósmej pozycji, ale początek mu nie wyszedł. - Zaczęło się pechowo, mieliśmy problemy na stracie i stąd spadek o kilka miejsc - stwierdził Kubica. Już na pierwszym okrążeniu doszło do zamieszania wywołanego kraksą kilku kierowców, co spowodowało wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Zaczęło też lekko padać i zawodnicy masowo zjeżdżali do boksu zmienić opony. Jednym z tych, którzy zostali na torze był Polak, podobnie jak jego kolega z Renault Witalij Pietrow. Pozwoliło im to zajmować trzecie i czwarte miejsce za Nico Rosbergiem z Mercedes GP i Jensonem Buttonem z McLarena-Mercedesa. - Decyzja o niezjeżdżaniu do boksu była właściwa, kontrolowałem sytuację, miałem bodaj pół minuty przewagi nad Hamiltonem - mówił krakowianin. Na 22. okrążeniu doszło jednak do kolejnej neutralizacji, po tym jak przedni spojler zniszczył Hiszpan Jaime Alguersuari z Toro Rosso-Ferrari i jego elementy znalazły się na torze. Trwała ona przez trzy rundy, dzięki czemu różnice zostały zniwelowane. - Wyjechał samochód bezpieczeństwa, choć nie widziałem na torze niczego niebezpiecznego, a poza tym neutralizacja trwała dość długo - powiedział Kubica. Polak potem nie był w stanie zatrzymać szalejącego Lewisa Hamiltona z McLarena-Mercedesa. - Hamulce były zbyt chłodne, a wiadomo, że jak tarcze i hamulce karbonowe są zimne, to źle działają. Miałem problemy z dohamowaniem - stwierdził kierowca Renault, którego stracił jeszcze jedną pozycję na rzecz Hiszpana Fernanda Alonso z Ferrari. Teraz Formuła 1 ma trzytygodniową przerwę, a następny wyścig to Grand Prix Hiszpanii, które odbędzie się 9 maja na torze w Barcelonie. - Zmiany będą, choć nie sądzę, żeby to był rewolucyjny pakiet. Wszyscy będę mieli coś nowego, są pogłoski, że Mercedes przywiezie cały samochód - mówił Kubica.