To reakcja na wieść, że oburzeni podwyżką kosztów wystawienia superlicencji zawodnicy nie podpisują dokumentu uprawniającego do startów w F1. "Ktoś, kto zarabia kilkanaście milionów rocznie i nie chce wydać jednego czy dwóch procent dochodu, aby dostać licencję na wykonywanie swojej pracy, nie spotka się ze współczuciem" - mówił Mosley, cytowany przez "Przegląd Sportowy". W odpowiedzi GPDA, organizacja skupiająca zawodników, wystosowała do Brytyjczyka długi list. Podkreśla w nim, że podwyżka była zbyt gwałtowna. W 2008 roku koszt dokumentu wzrósł z 1690 euro (7600 zł) do 10 tys. euro (45 tys. zł) opłaty podstawowej i z 447 euro (2000 zł) do 2000 euro (9000 zł) za każdy punkt, a teraz znów został zwiększony. A więc mistrz F1 Lewis Hamilton musi zapłacić za superlicencję 218 920 euro (prawie milion zł), a Robert Kubica 170 620 (ok. 760 tys. zł).