Najszybsi kierowcy świata w niedzielne popołudnie wybrali się na zasłużoną wakacyjną przerwę. Zanim jednak zawodnicy rozpoczęli okres wolny od ścigania, 28 lipca odbyło się Grand Prix Belgii na słynnym torze Spa-Francorchamps. Niedzielne zmagania nie zawiodły i trzymały w napięciu do samego końca. Na ostatnim okrążeniu walkę o triumf stoczyli prowadzący George Russell oraz goniący go Lewis Hamilton. Emocje w Grand Prix Belgii. Russell obronił się przed Hamiltonem Pierwszy linię mety minął młodszy z Brytyjczyków. 26-latek nie ukrywał radości. Bała to dla niego trzecia wizyta na najwyższym stopniu podium w karierze. "Niesamowity wynik. Zdecydowanie nie przewidzieliśmy tego zwycięstwa na porannej odprawie, ale samochód był naprawdę niesamowity. Wprowadziliśmy wiele zmian w stosunku do piątkowego wieczoru, a opony zachowywały się po prostu świetnie" - mówił były zespołowy kolega Roberta Kubicy po opuszczeniu kokpitu (cyt. Motorsport.com). Zaledwie kilkadziesiąt minut po dekoracji George Russell nie emanował już dobrym humorem. Pojawiły się zastrzeżenia dotyczące jego bolidu. "Może stracić zwycięstwo w GP Belgii - zbyt lekki samochód" - napisał w serwisie X Mikołaj Sokół. Ekspert od Formuły 1 rzeczywiście miał rację. Informacje dziennikarza ekspresowo znalazły potwierdzenie, ponieważ później komunikat wydał oficjalny profil mistrzostw. Radość George’a Russella nie trwała długo "George Russell został zdyskwalifikowany po Grand Prix Belgii po tym, jak po wyścigu stwierdzono u jego Mercedesa niedowagę, co oznacza, że jego kolega z zespołu Lewis Hamilton został awansowany na zwycięzcę" - przekazano. "Podczas przesłuchania przedstawiciel zespołu potwierdził, że pomiar jest prawidłowy i że wszystkie wymagane procedury zostały wykonane prawidłowo. Zespół przyznał również, że nie wystąpiły żadne okoliczności łagodzące i że był to błąd popełniony przez drużynę" - dodano w dalszej części. Dla Lewisa Hamiltona to już 105 zwycięstwo w karierze. Na podium znaleźli się również Oscar Piastri oraz Charles Leclerc.