Sankcje wymierzone w Rosję przez świat sportu zdają się nie mieć końca. W ciągu zaledwie kilku dni państwo, którym zarządza Władimir Putin straciło między innymi finał piłkarskiej Ligi Mistrzów czy hucznie zapowiadane mistrzostwa świata w siatkówce. Jakby tego było mało, w Soczi w tym roku nie odbędzie się także wyścig Formuły 1. Formuła 1 wytacza potężne działa Gdy wydawało się, że rosyjscy fani mogą szykować się na zaledwie roczny rozbrat z królową sportów motorowych, Liberty Media stojąca na czele F1 zdecydowała się na bardziej radykalne kroki i poinformowała o zerwaniu kontraktu z promotorem zmagań, który obowiązywał do sezonu 2025. Działaczy ze wschodniej części Europy decyzja zabolała podwójnie, gdyż w niedalekiej przyszłości mieli oni w planach przeniesienie rywalizacji na nowoczesny obiekt Igora Drive pod Petersburgiem. Ponadto Formułę 1 chce u siebie coraz więcej państw, więc nowa umowa nie jest wcale kwestią czasu. Jedyne z czego cieszyć się może się kraj Władimira Putina, to dalsze przyzwolenie na starty Nikity Mazepina przez FIA. 23-latek podobnie jak przed kilkoma miesiącami będzie ścigał się pod neutralną flagą. Nie oznacza to jednak, iż wystąpi on we wszystkich wyścigach. Zawodnika Haasa na pewno nie ujrzą chociażby kibice na Silverstone, ponieważ brytyjska federacja zablokowała starty zarówno Rosjanom, jak i Białorusinom. Niewykluczone, że podobną drogą pójdą inne państwa.