Historyczne zmagania w Las Vegas rozpoczęły się w najgorszy z możliwych sposobów. Pierwszy trening nie potrwał nawet dziesięciu minut ze względu na problemy związane z nieodpowiednim zabezpieczeniem studzienek. W jedną z nich trafili między innymi Carlos Sainz i Esteban Ocon. O ile bolid Francuza w miarę szybko udało się odbudować, o tyle sytuacja Hiszpana wyglądała w pewnym momencie tragicznie. - Monokok jest całkowicie uszkodzony. Do tego dochodzi silnik, bateria. Naprawa będzie kosztowała fortunę - przekazał na specjalnej konferencji szef Ferrari, Frederic Vasseur. Mechanicy Scuderii, podobnie jak ich koledzy z francuskiej stajni, spisali się jednak na medal i rzutem na taśmę doprowadzili auto do stanu używalności. Po kompromitujących obrazkach z zajęć otwierających weekend, organizatorzy szczegółowo przyjrzeli się nawierzchni, byśmy w kolejnych sesjach nie oglądali podobnych scen. Według nieoficjalnych informacji problem pojawił się z około trzydziestoma studzienkami. Odpowiednie ich zabezpieczenie trochę potrwało, dlatego drugi trening rozpoczął się ze sporym opóźnieniem i bez udziału widzów na trybunach. Zawodnicy wyjechali na tor dopiero o 11:30 polskiego czasu, a nie o 9:00 jak pierwotnie zakładano. W Las Vegas była to godzina 2:30 w nocy, co nie zadowoliło głównych bohaterów, którzy potrzebują odpoczynku, bo jazda piekielnie szybkim bolidem zabiera sporo energii i wymaga maksymalnego skupienia. Stresująco było tylko na początku. Problem zażegnany W zakończonych o czwartej nad ranem zmaganiach zaimponowało przede wszystkim wspomniane na wstępie Ferrari. Szefostwo włoskiego zespołu pewnie bardzo żałuje pechowego incydentu z Carlosem Sainzem z pierwszego treningu. Hiszpan ma co prawda odbudowane auto, ale użyto do tego elementów spoza regulaminowej puli, więc 29-latek zostanie cofnięty o dziesięć pól na starcie. W tabeli czasów syna wielokrotnego triumfatora Rajdu Dakar wyprzedził jedynie zespołowy kolega - Charles Leclerc. Kierowcy do drugiego treningu podeszli na dużym spokoju. Nerwowo było w zasadzie tylko na początku, kiedy obawiano się kolejnych niemiłych przygód ze studzienkami. Organizatorzy stanęli jednak na wysokości zadania i sędziowie jedynie od czasu do czasu wywieszali żółte flagi za zbyt szerokie wyjazdy pojedynczych zawodników poza główną nitkę toru. Nie brakowało też zabawnych sytuacji. - Jest już chyba za późno dla Zhou - powiedział w okolicach godziny 3:45 Charles Lelcerc, który zamiast obrażać rywala, wziął na luz i wybaczył mu doprowadzenie do niebezpiecznej sytuacji. Wyniki 2. treningu przed Grand Prix Las Vegas: