Szeroki uśmiech na twarzach kibiców pojawił się już około dwie godziny przed wyścigiem. W mediach społecznościowych zaroiło się od zdjęć Carlosa Sainza. Hiszpan w błyskawicznym tempie dochodzi do siebie po piątkowej operacji wyrostka robaczkowego i patrząc na formę madrytczyka, jego występ za dwa tygodnie w Australii jest niezagrożony. W Dżuddzie ani na krok nie odstępował go inny ważny człowiek w Scuderii, John Elkann. CEO Ferrari widziano również między innymi w siedzibie Red Bulla. Po co? Mówi się o transferze Adriana Neweya, czyli jednego z głównych ojców najnowszych sukcesów "Czerwonych Byków". Dzięki pomysłom Brytyjczyka, tak bardzo od wielu miesięcy dominuje Max Verstappen. Holender po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position na Jeddah Corniche Circuit i dziś podobnie jak tydzień temu w Bahrajnie pozostało mu tylko spokojne utrzymanie prowadzenia do mety. Pewnie dla każdego kierowcy byłoby to nie lada wyzwanie, ale nie dla trzykrotnego mistrza świata, który zdaje się przerastać rywali o kilka klas. Przypomina on wczorajszego Anthonego Joshuę na tle Francisa Ngannou. Wspominamy o Brytyjczyku nie bez powodu, ponieważ ten po ekspresowym rozprawieniu się z ex-zawodnikiem UFC, z bliska przyglądał się w sobotni wieczór najszybszej dwudziestce globu. Niespodzianki nie stwierdzono. Red Bull rządzi w Arabii Saudyjskiej Gdyby znakomity bokser oglądał zmagania przed telewizorem, prawdopodobnie zapadłby w drzemkę, bo z toru wiało ogromną nudą. Max Verstappen co prawda na moment utracił prowadzenie, lecz tylko dlatego, że po kraksie Lance’a Strolla wyjechał samochód bezpieczeństwa i Red Bull wykorzystał sytuację, ściągając Holendra na zmianę opon. Mistrzowie wśród konstruktorów podobnie postąpili z Sergio Perezem. Meksykanin został jednak wypuszczony w nieodpowiednim momencie i sędziowie wymierzyli pięć sekund kary. Błąd mechaników nie zdenerwował 34-latka, ponieważ szybki bolid pozwolił mu błyskawicznie odjechać najgroźniejszym rywalom. - Potrzebujemy jakiegoś innego planu. Oni są w innej lidze - narzekał z tyłu Fernando Alonso i w drugim zdaniu musimy przyznać mu rację. Nie było dziś nawet spektakularnej walki o najniższy stopień podium, gdyż trzeci Charles Leclerc dołożył Oscarowi Piastriemu ponad dziesięć sekund. Debiutant najlepszym kierowcą wyścigu. Wielki występ Bearmana Największe brawa należą się zespołowemu koledze Monakijczyka. Oliver Bearman fantastyczny debiut, bo po starcie z jedenastego pola na totalnym luzie przebił się do czołowej dziesiątki. Racja, miał on do dyspozycji auto Ferrari, jednak należy pamiętać, iż ten chłopak ma zaledwie osiemnaście lat. Ponadto rywalizował na najniebezpieczniejszym obiekcie ulicznym w kalendarzu. W nagrodę na jego konto powędrował tytuł najlepszego zawodnika dnia. Wyniki wyścigu o Grand Prix Arabii Saudyjskiej: