W tym roku zostały już tylko dwa przystanki Formuły 1 i stanie się jasne, kto tym razem sięgnie po tytuł najlepszego kierowcy sezonu. Mistrzowska rywalizacja toczy się pomiędzy dwoma nazwiskami i trzeba przyznać, że na ostatniej prostej robi się nadzwyczaj gorąco. Lewis Hamilton, który w swoim dorobku ma już siedem tytułów mistrza świata ani myśli, żeby poprzestać na swoich dotychczasowych dokonaniach. Choć aktualnie traci osiem punktów do Maxa Verstappena, jego forma jest na tyle wysoka, że jeszcze może powalczyć o kolejne mistrzowskie trofeum. Brytyjczyk ma na uwadze jednak fakt, że drobne potknięcie może go sporo kosztować. Ma tu na myśli przede wszystkim zdarzenia losowe, jak na przykład chorobę. W rozmowie z "Auto Motor und Sport" przyznał, że boi się koronawirusa. "Cały czas mieszkam sam w domu, ale dzięki doświadczeniom z ubiegłego roku mogę sobie lepiej poradzić z sytuacją. Mimo wszystko żyję w ciągłym strachu" - powiedział Hamilton. Hamilton źle wspomina zakażenie koronawirusem Kierowca już raz przechodził koronawirusa i nie wspomina tego okresu dobrze. Choroba dała mu poważnie w kość i miała dawać o sobie znać już po wyzdrowieniu w postaci ciągłego zmęczenia. "Dla ludzi nie ma znaczenia, czy opuszczą jeden dzień w pracy z powodu zakażenia. Dla nas kierowców może mieć to jednak spore znaczenie" - dodał jeszcze sportowiec. Kolejne GP Formuły 1 odbędzie się w Arabii Saudyjskiej w pierwszy weekend grudnia. Potem rywalizacja przeniesie się do Abu Zabi (10-12 grudnia), gdzie zakończy się sezon. AB