Nazwisko Lewisa Hamiltona znów pojawiło się w nagłówkach portali informacyjnych. Tym razem chodzi o nietypowy spór, który dotyczy... biżuterii. Przed Grand Prix Australii organ zarządzający F1 zaostrzył przepisy, dotyczące biżuterii. Nowy dyrektor wyścigu Niels Wittich przypomniał przepis sprzed lat, który jasno mówi o zakazie zakładania biżuterii przez kierowców. "Kolczyki lub metalowe łańcuszki na szyję nie będą dozwolone i będą sprawdzane przed wyścigami" - powiedział Wittich. Hamilton broni swojej biżuterii Tymczasem Hamilton przyznał przed kamerami, że nie ma zamiaru ściągać biżuterii. "Czuję, że to rzeczy osobiste. Powinieneś być tym, kim jesteś. To są rzeczy, których nie mogę zdjąć. Dosłownie nie mogę ich wyjąć. Są dosłownie przyspawane, więc musiałbym je odciąć czy coś, więc zostaną" - powiedział siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez Sky Sport. Dyrektor wyścigu dodał, że to przepis, który ma chronić kierowcę w ewentualnej szybszej ucieczce z bolidu. Czytaj też: Haas idzie na wojnę z Mazepinem! Amerykanie żądają milionów