Sergio Perez to jeden z 20 szczęśliwców, którzy mają możliwość walczyć o tytuł mistrza świata Formuły 1. Pochodzący z Guadalajary sportowiec w F1 startuje nieprzerwanie od 2011 roku, a najlepszy jak dotąd sezon odnotował w ubiegłym roku. Wówczas to zakończył sezon jako II wicemistrz świata. Wiele wskazuje na to, że Meksykanin w trwającym obecnie sezonie poprawi ten wynik. Obecnie jest bowiem drugim najlepszym zawodnikiem w stawce. Choć do końca sezonu pozostało już jedynie sześć wyścigów, Perez nadal może jednak zaliczyć spadek w klasyfikacji generalnej. Kierowca ekipy Oracle Red Bull Racing od jakiegoś czasu bowiem nie spisuje się najlepiej. Sergio Perez od kilku już tygodni na torze walczy nie tyle w rywalami, co ze samym sobą. Meksykanin wydaje się nie radzić sobie z presją, jaką wywiera na nim bycie w tym samym zespole co dwukrotny mistrz świata, Max Verstappen. Podczas gdy Holender z wyścigu na wyścig przybliża się do zdobycia kolejnego tytułu, jego kolega z ekipy radzi sobie coraz słabiej. Verstappen zapewnił im kolejny tytuł. Jego kolegę czeka poważna rozmowa Sergio Perez chce wrócić na właściwy tor. Zatrudnił trenera mentalnego Punktem kulminacyjnym był bez wątpienia weekend w Japonii. Podczas rywalizacji na torze Suzuka International Racing Course "Checo" niczym magnez przyciągał problemy. Na samym początku wyścigu uderzył on w Lewisa Hamiltona z Mercedesa, przez co uszkodził przednie skrzydło. Wkrótce potem podpadł sędziom w trakcie neutralizacji, co poskutkowało otrzymaniem pięciosekundowej kary. To jednak nie był koniec problemów Pereza. W dalszej części wyścigu Sergio Perez wdał się w walkę z kierowcą Haasa Kevinem Magnussenem i wręcz staranował Duńczyka. Wówczas reprezentant Red Bulla po raz kolejny uszkodził bolid, przez co zespół wycofał go w rywalizacji. Kibice i dziennikarze nie kryli zaskoczenia, gdy kilkanaście okrążeń później Sergio Perez... wrócił na tor. Jak się okazało, powodem takiej decyzji było "odbębnienie" dziesięciosekundowej kary, którą otrzymał 33-latek. Skandaliczne słowa eksperta ws. Michaela Schumachera. Aż trudno w to uwierzyć Zachowanie Pereza nie umknęło uwadze byłych kierowców Formuły 1. Robert Doornbos w rozmowie z mediami przyznał, że "Sergio miał swoje dobre chwile w F1, ale to było dawno temu. Teraz po prostu wyrządza szkody i robi z siebie głupca". Jan Lammers stwierdził z kolei, że jego zdaniem Perez swoimi występami daje znać, że jest gotowy przejść na emeryturę. Na reakcję Sergio Pereza nie trzeba było długo czekać. Zawodnik zespołu Oracle Red Bull Racing przyznał, że presja związana z osiąganiem jak najlepszych wyników nie wpłynęła na niego najlepiej. Jego pogarszająca się forma na torze sprawiła, że przestał on sobie radzić także w życiu prywatnym. 33-latek oznajmił, że w tej sytuacji postanowił poszukać pomocy u specjalisty i zatrudnił trenera mentalnego. Sergio Perez dodał również, że na ten moment nie myśli o tym, że Red Bull mógłby zrezygnować ze współpracy z nim w sezonie 2024. "Jestem wdzięczny Red Bullowi za umożliwienie mi jazdy w najlepszym zespole. W końcu jestem kierowcą, który nie wywodzi się z ich programu juniorskiego. Byłoby wspaniale, gdybym mógł zakończyć karierę w Red Bullu. Jednak bycie kierowcą tej ekipy nie jest łatwe. Ona działa w inny sposób niż większość zespołów. Właśnie dlatego odnosi sukcesy" - przyznał. Złe wieści dla kierowcy F1. Na powrót do rywalizacji będzie musiał poczekać