Anthony Davidson w piątek zrobił Sky Sports ogromną przysługę, ponieważ o jego słowach mówi obecnie praktycznie cała Formuła 1. Podczas nudnego drugiego treningu ekspert brytyjskiej stajni zapowiedział ogromne przetasowania na rynku kierowców. - Mam wrażenie, że on wkrótce wybuchnie. Nie wiem dokładnie, kiedy to się wydarzy, ale będzie to miało miejsce prędzej czy później. Mam przeczucie, że pojawi się parę nowych nazwisk. Kilku kierowców czeka natomiast odejście. Zapowiada się mnóstwo zwrotów akcji - powiedział 44-latek, którego zacytował portal f1oversteer.com. Fani przyjęli wspomniane słowa z ogromną ekscytacją. Już zresztą transfer Lewisa Hamiltona sprawił, iż ten rok pod względem nieprzewidzianych zmian zespołów zapowiada się iście wyjątkowo. Na pewno nowego teamu szuka Carlos Sainz, którego wygryzie wspomniany siedmiokrotny mistrz. Ostatnio nieśmiało o powrocie przebąkuje nawet Sebastian Vettel. Fani oczami wyobraźni widzą go w Mercedesie za odchodzącego do Włoch Hamiltona. Legendarny zawodnik otwarcie przyznał, że rozmawiał z Toto Wolffem. - Kto wie, co przyniesie przyszłość - oznajmił tajemniczo telewizji RTL. Mercedes zaskoczy w kwalifikacjach, a Ferrari w wyścigu? Kibice na razie muszą uzbroić się w cierpliwość i skupić się na samym sporcie. W Japonii w sobotę zaczęło wreszcie robić się bardzo ciekawie. Owszem, ostatni trening przed kwalifikacjami padł łupem Red Bulla, znów stawce odjechał Max Verstappen. Szkopuł tkwi jednak w szczegółach. Świetnym tempem na jednym okrążeniu dysponuje Mercedes. "Srebrne Strzały" jak najbardziej za kilkanaście minut mogą powalczyć nawet o miejsce w TOP 3 w kwalifikacjach. Jeśli chodzi o wyścig, długie przyjazdy według wstępnych danych znakomicie wychodzą Ferrari. Włosi są w stanie rzucić rękawice obecnemu mistrzowi świata w niedzielnych zmaganiach i powtórzyć niedawny sukces z Australii, tym razem po walce na torze. Wyniki 3. treningu przed Grand Prix Japonii: