Amerykanin, który po raz pierwszy o swoim projekcie poinformował już jesienią 2021, od razu spotkał się z niezbyt przychylnymi opiniami. Zarzucano mu m.in., że próbuje kupić pakiet kontrolny akcji teamu Sauber, nie mając odpowiedniego kapitału, ani gwarancji bankowych. - Wartością F1 jest ograniczona liczba zespołów. Nie chcemy obniżać wysokich standardów dodając kolejne zespoły. To może mieć wpływ na bezpieczeństwo - mówił w maju Wolff. Później jednak trochę zmienił zdanie i stwierdził, że gdyby do F1... dołączył koncern Audi, to taka ekipa wniosłaby większy wkład. Podobne stanowisko jak Wolff prezentuje także Vasseur. Szef Alfa Romeo Racing Orlen, gdzie kierowcą testowym i rezerwowym jest Robert Kubica, także przyznał, że kolejny team w mistrzostwach świata nie jest potrzebny. - Dodanie do stawki kolejnego zespołu nie wniesie dodatkowej wartości do F1 i nie wiem, czy to ma sens. Tym bardziej, że taki proces potrwa minimum dwa, trzy lata, a dzisiaj trudno przewidzieć, jaka wtedy będzie sytuacja w F1 - powiedział Francuz. Jego zdaniem obecnie największe w Europie zainteresowanie kibiców Formuła 1 jest w Holandii, ale mistrz świata Max Verstappen jeździ w ekipie Red Bulla z austriackim kapitałem. Vasseur uważa, że większe szanse na nowy team są aktualnie w Holandii niż w USA.