"Angielska ekipa na starcie sezonu 2018 będzie miała najmłodszą parę kierowców (łącznie 41 lat). To zaskakujący i nieoczekiwany tandem" - napisał włoski dziennikarz. "To oznacza koniec historii z powrotem Roberta Kubicy do Formuły 1" - dodał. Przez ostatnie tygodnie w serwisach zajmujących się sportami motorowymi na świecie plotkowanie na temat przyszłości Kubicy było jednym z naczelnych tematów. Polski kierowca najpierw wrócił do sportu startami w rajdach. W tym roku pierwszy raz od siedmiu lat testował auto Formuły 1. Szansę taką otrzymał od ekipy Renault. Kubica, jak się później okazało, radził sobie zaskakująco dobrze. Przekonywał, że ograniczenia wynikające z uszkodzeń ręki nie przeszkadzały mu w prowadzeniu tegorocznego samochodu R.S.17. Od tego czasu plotki o powrocie Kubicy do F1 tylko się nasilały. Mówiło się o angażu w Renault, ale gdy temat definitywnie upadł, poinformowano o tym, że polski kierowca sprawdzi się w testach opon Pirelli, jakie po ostatnim GP sezonu w Abu Zabi przeprowadzał Williams. Brytyjski zespół nie czarował i szybko potwierdził, że Kubica jest poważnie brany pod uwagę jako kandydat na kierowcę w przyszłym sezonie, obok nastoletniego Kanadyjczyka Lance’a Strolla. Rywalami krakowianina było kilku kierowców. Poza nim do testów na torze Yas Marina zaproszono właśnie także Siergieja Sirotkina, wspieranego przez rosyjskiego oligarchę byłego rezerwowego kierowcę Renault. Williams zastrzegł, że decyzję o wyborze kierowcy podejmie do świąt Bożego Narodzenia. W miniony poniedziałek rzeczniczka prasowa ekipy powiedziała, że Kubica i Sirotkin zjawią się w siedzibie Williamsa w Grove, gdzie wyniki testów zostaną omówione, co było kolejnym etapem swoistej rekrutacji. Kubica otrzymał bardzo dobre recenzje. Był bardzo zadowolony. Na gali magazynu "Autosport" opowiadał w minioną niedzielę, że jest niemal takim samym kierowcą, jak przed wypadkiem w rajdówce. Podkreślał, że jest niezwykle zadowolony, że po sześciu latach udało mu się dojść do tego miejsca. - Oczywiście nie jest to takie samo prowadzenie auta F1 jak kiedyś, ale wciąż moje ograniczenia są mniejsze niż się może wydawać - mówił Kubica. - W 90 procentach prowadzenie przeze mnie samochodu nie zmieniło się od tego, jak to kiedyś wyglądało. A w rzeczywistości to jestem w lepszej formie. W przeszłości byłem leniwy, a teraz muszę pracować dwa razy mocniej. Podsumowując, mózg robi wielką różnicę. To niesamowite, jak wielki potencjał ma ludzki mózg i jak szybko potrafi się adaptować do innych warunków - podkreślił Kubica, który w czwartek 7 grudnia skończył 33 lata. Jednym z niewielu ekspertów, którzy sceptycznie podchodzili do angażu Kubicy w Williamsie, był Joe Saward. Pod koniec listopada przytaczaliśmy wpis z jego bloga: "Nie ma wątpliwości co do tego, że zespół jest zainteresowany polskim kierowcą, szczególnie, że wygląda na to, że ma wsparcie finansowe polskich firm. Ale wypróbowanie Sirotkina sugeruje, że albo oferuje on więcej pieniędzy niż Kubica, albo że oferuje pieniądze za testy w nadziei, że zwróci na siebie uwagę szefów Williamsa" - twierdził dziennikarz. "Biorąc wszystko pod uwagę, pierwsze wyjaśnienie wydaje się sensowniejsze. Sirotkin to w tym momencie trzeci i rezerwowy kierowca Renault. W 2016 roku przesunął się z pozycji kierowcy testowego po dobrym sezonie w GP2, zajmując trzecie miejsce za Pierre’em Gaslym i Antoniem Giovinazzim. Od dawna finansuje go SMP, rosyjska instytucja finansowa, której właścicielem są Borys i Arkadij Rotenbergowie, oligarchowie aktywni w świecie budowlanym, paliwowym i finansowym. Bracia mają kilka rządowych kontraktów i są blisko prezydenta Władimira Putina. W rzeczywistości po kryzysie na Ukrainie w 2014 roku Borys znalazł się na liście osób, wobec których Stany Zjednoczonych i Unia Europejska nałożyły sankcje" - pisał. Saward wskazywał na to, że Borys Rotenberg mocno wspiera motorsport w Rosji. W przyszłym roku będzie m.in. finansować ekipę Dallary w mistrzostwach samochodów długodystansowych. A fakt, że zezwolono na testy w Williamsie, sugerował, że czas Sirotkina w Renault się kończy. Zachodnie media spekulowały niedawno, że zaangażowanie rosyjskiego kierowcy może wnieść do budżetu Williamsa nawet kilkanaście milionów euro.