Vettel został kierowcą Formuły 1 w mało przyjemnych dla polskich kibiców okolicznościach. Podczas Grand Prix USA w 2007 roku zastąpił Roberta Kubicę w zespole BMW Sauber po wypadku Polaka w Kanadzie tydzień wcześniej. Niemiec zaliczył imponujący debiut, zajmując ósme miejsce i zdobywając punkt (obowiązywał wtedy inny system punktacji, niż obecnie). W wieku niespełna 20 lat został najmłodszym kierowcą, który zdobył punkty w Formule 1. Był to jednak pierwszy i ostatni występ Vettela w niemieckim zespole, bo dokończył sezon w barwach Scuderii Toro Rosso. Już wtedy uważany był za cudowne dziecko wyścigów. Sezon 2008 przyniósł Vettelowi pierwsze w karierze zwycięstwo (Grand Prix Belgii) i ósme miejsce w punktacji sezonu z dorobkiem 35 punktów. Rok 2009, już w zespole Red Bull Racing to kolejne cztery wygrane wyścigi i drugie miejsce w punktacji. Cztery kolejne sezony to cztery tytuły mistrzowskie i wiele imponujących osiągnięć. W roku 2013 Niemiec wygrał 13 spośród 19 wyścigów, w tym dziewięć ostatnich z rzędu, co do dziś pozostaje niepobitym rekordem. Do Vettela należy kilkadziesiąt różnych rekordów Formuły 1, z których wiele długo nie zostanie pobitych. I na tym kończy się jasna strona kariery Vettela. Po genialnym sezonie 2013, w kolejnym roku nie wygrał ani jednego wyścigu! Zaledwie cztery razy stanął na podium i ukończył sezon dopiero na piątym miejscu. Dlaczego tak się stało? Na pewno z trudem przyszła mu adaptacja do zupełnie nowego samochodu z turbodoładowanym silnikiem V6 1,6. Poszukiwacze teorii spiskowych mówią, że szukał pretekstu, by zespół nie stawiał mu przeszkód w planowanej zmianie barw. W sezonie 2015 Vettel trafił do Ferrari, czyli zespołu marzeń każdego kierowcy wyścigowego. Miał w Scuderii kontynuować legendę swojego rodaka Schumachera. Miał zdobywać kolejne tytuły. Nie zdobył ani jednego. Co poszło nie tak? Przyczyn jest wiele. Z konkurencyjnością samochodu bywało różnie. W przeciwieństwie do innych zespołów, Scuderia nie słynie z perfekcyjnej organizacji. Jest to najbardziej widoczne na polu strategii, zarówno długofalowej, jak i wyścigowej. Zastrzeżenia budzi często chaotyczna i niespójna polityka personalna. Zespół od lat cierpi na brak charyzmatycznego szefa, który potrafiłby utrzymać towarzystwo w garści. Forma Vettela też bywała zmienna. Popełniał sporo błędów, zwłaszcza pod presją. W wielu przypadkach nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. O ile sezon 2015 zakończył na trzecim miejscu z trzema zwycięstwami, właściwie nie licząc się w walce o tytuł, to kolejny rok był po prostu katastrofą. Ani jednej wygranej i czwarte miejsce, które z trudem obronił z przewagą zaledwie 8 punktów przed Maxem Verstappenem! 2017 i 2018 były nieco lepsze - dwukrotnie drugie miejsce w klasyfikacji sezonu za Hamiltonem, ale to za mało jak na ambicje czterokrotnego mistrza świata. Zresztą w obydwu sezonach Vettel przegrał zdecydowanie, a Hamilton mógł świętować tytuły na kilka wyścigów przed zakończeniem sezonu. Wreszcie w 2019, jak mówią złośliwi lepiej byłoby, gdyby Vettel skupił się na jeździe, a nie na instruowaniu zespołu, że to on jest kierowcą numer jeden, a nie Leclerc, który w większości wyścigów był po prostu lepszy od mistrza. Tylko jedno zwycięstwo i dopiero piąte miejsce w punktacji. Za swoim kolegą z zespołu. Jakiś komentarz?...