Hamilton znalazł się co prawda na liście potencjalnych uhonorowanych, ale królowa go nie wybrała. Wielu taka decyzja się nie spodobała i była szeroko komentowana w sieci, a zwłaszcza w brytyjskich mediach. "Jak to możliwe, że ten człowiek nie jest na tej liście? Dziwię się, że Lewis nie otrzymał tytułu. Co jeszcze ma zrobić?" - pytali kibice. Po zdobyciu swojego pierwszego mistrzostwa w 2008 roku, Hamilton został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego czyli otrzymał tytuł MBE, a rok później wraz z siódemką innych gości został zaproszony na lunch do pałacu Buckingham i tam młody, dobrze zapowiadający się kierowca popełnił - prawdopodobnie - błąd swojego życia. Hamilton był tak podekscytowany faktem siedzenia koło królowej, że odezwał się do niej jako pierwszy, łamiąc protokół dworu królewskiego. Brytyjczyk został upomniany przez królową, ale jak sam później stwierdził - Elżbieta II to "naprawdę fajna kobieta." Wydarzenia z tamtego dnia i prawdopodobnie także ekscentryczny styl życia kierowcy sprawiły, że Hamilton mógł trafić na "na czarną listę pałacu". Tym bardziej, że do tej pory wypomina mu się sytuację z roku 2015, gdy zaproszony na mecz tenisowy podczas turnieju w Wimbledonie nie został wpuszczony na trybunę za sprawą stroju, który w żaden sposób nie odpowiadał wymaganiom etykiety. Dress code mówi jasno, że mężczyzna musi mieć marynarkę i krawat, a Lewis zjawił się w białym kapeluszu i kwiecistej, barwnej koszuli. Nie pierwszy i nie ostatni raz Hamilton próbował wówczas zaszokować świat swoim ekscentrycznym ubiorem. Podobnie było niedawno podczas corocznej gali rozdania nagród FIA, gdzie Brytyjczyk miał na sobie... no właśnie trudno określić co. Jedni mówili, że to rodzaj nowoczesnego garnituru, inni żartowali, że to strój zrobiony ze starej kanapy jego babci! Żartom nie było końca. Tymczasem dress code na galach FIA mówi jasno: black tie compulsory. Ale w tym przypadku black tie wcale nie oznacza czarnego krawatu. To skrót oznaczający wymóg smokingu dla panów i sukni wieczorowej dla pań. Ostatecznie tolerowany może być ciemny garnitur i suknia koktajlowa. Nic poniżej! Lewis Hamilton nie był jedynym, który złamał obowiązujący dress code, bo odstępstwa zdarzają się coraz częściej w ostatnich latach, ale ubiór kierowcy Mercedesa przebił wszystko. Można powiedzieć, że taki jest jego styl, jego życie i jego sprawa w co się ubiera, ale nie do końca. Gdy jest się zaproszonym na imprezę, wypada przestrzegać zasad ustalonych przez gospodarzy, w przeciwnym wypadku narażamy się co najmniej na wytykanie palcami i docinki. Lewis Hamilton stworzył we współpracy ze znanym projektantem Tommym Hilfigerem kolekcję ubrań, ale czy to zwalnia go z przestrzegania zasad? Projektanci i artyści rządzą się swoimi zasadami, ale w tym przypadku mamy do czynienia z kierowcą wyścigowym, mistrzem świata i w takim też charakterze jest zapraszany na różnego rodzaju uroczystości. Czy królowa miała rację nie umieszczając Lewisa Hamiltona na liście osób, które otrzymają tytuł szlachecki? Zdania są podzielone, ale na pewno Elżbieta II brała pod uwagę wszystkie okoliczności przy podejmowaniu decyzji. Warto również dodać, że mijający rok był dla Wielkiej Brytanii ważny pod wieloma względami, a lista osób, które zostały umieszczone na liście nominowanych była długa, co oznacza, że wybór był naprawdę trudny. Jednak czy jakikolwiek inny brytyjski kierowca będzie mieć w przyszłości szansę powtórzyć wyczyn Lewisa Hamiltona, który już w sezonie 2020 może zrównać się w rekordowej liczbie tytułów mistrzowskich z Michaelem Schumacherem? Warto dodać, że spośród 10 brytyjskich mistrzów świata Formuły 1 tylko Sir Jackie Stewart ma prawo posługiwać się tytułem "Sir" właśnie, ale swój tytuł otrzymał wiele lat po zakończeniu kariery w uznaniu zasług nie tylko sportowych. Jedno jest pewne: królowa jest najwyraźniej pamiętliwa i lepiej z nią nie zadzierać... Grzegorz Gac