Pilnie poszukujący sponsorów zespół Williamsa, zdecydowanie najsłabszy team w stawce konstruktorów tegorocznego sezonu Grand Prix, podobno był blisko pozyskania wsparcia firmy Rich Energy. Stało się inaczej i szefostwo koncernu spożywczego z Wielkiej Brytanii, pomimo faktu, że przedstawiciele firmy już kontaktowali się z szefową Claire Williams, ostatecznie podjęli inną decyzję. Producent napojów energetycznych związał się umową z zespołem Haas F1 Team, gdzie od przyszłego sezonu będzie sponsorem tytularnym. A przecież dodajmy, że w internecie już nawet zdążyło pojawić się zdjęcie, na którym jeden z szefów William Storey pozuje razem z Kubicą z podpisem biznesmena, że "doszło do spotkania z jednym z najszybszych kierowców ostatniej dekady". W kuluarach mówi że, że to zła wiadomość dla Kubicy, bo wejście takiego sponsora w miejsce miliardera Lawrence’a Strolla (został właścicielem zespołu Force India) oraz firmy Martini (po sezonie 2018 zakończy wieloletnią współpracę z Williamsem), mogłoby wydatnie podnieść akcje Polaka, który pozostaje jedną z opcji Williamsa. Rzecz w tym, że dopływ wielomilionowej gotówki mógłby sprawić, że szefostwo ekipy z Grove bardziej przychylnym okiem mogłoby spojrzeć na zaplecze finansowe krakowianina. W takiej sytuacji bardziej mogłyby liczyć się umiejętności czysto sportowe, które bez wątpienia premiowałyby 33-latka w walce o miejsce w drugim bolidzie. Jeden z samochodów ma już bowiem kierowcę, którym od przyszłego sezonu będzie George Russell. Jeśli bowiem okaże się, że brytyjski zespół znajdzie się pod ścianą - rzecz jasna finansową - to znów mogą wzrosnąć szanse takich majętnych kierowców. Takich jak dysponujący sowitym posagiem Rosjanin Siergiej Sirotkin, czy pojawiający się ostatnio w przestrzeni medialnej w kontekście Williamsa 27-letni Meksykanin Esteban Gutierrez, który ostatnio współpracował z Mercedesem i chce wrócić do F1. Ciągle oficjalnie nie wiadomo, czy realne jest wsparcie dla Kubicy ze strony polskiego giganta z branży petrochemicznej, PKN Orlen. Wstępnie pojawiła się informacja, że spółka kontrolowana przez Skarb Państwa mogłaby wesprzeć krakowianina kwotą rzędu 40 milionów złotych.Art