Smedley dołączył do Williamsa pod koniec 2013 roku, razem z brazylijskim kierowcą Felipe Massą. Wcześniej, przez osiem lat, był członkiem zespołu Ferrari. Teraz ten specjalizujący się w osiągach bolidów fachowiec zechciał wypowiedzieć się na temat swojego byłego pracodawcy, już z zupełnie innej pozycji. Obecnie Smedley jest konsultantem technicznym w Formule 1. Niedawno szefowa ekipy Claire Williams obiecała znaczące ulepszenia w połowie sezonu, które mają zasypać wyrwę między jej stajnią a pozostałymi zespołami. Tymczasem Smedley patrzy na wszystko z szerszej perspektywy i jest zdania, że obecny stan rzeczy nie pojawił się nagle, tylko zespół przez dłuższy czas "pracował" na tę sytuację. "Zespół Williamsa wyraźnie potrzebował sporo pracy. Zaszczepiliśmy wiele nowych praktyk inżynieryjnych, ale następną częścią tej ‘podróży’ były inwestycje w badania i rozwój, które nigdy nie zostały zrealizowane" - wyjawił technik. "Jeśli chcesz być prawdziwym konstruktorem, musisz mieć odpowiedni poziom inwestycji. W innym wypadku pozostaniesz w tyle, bez względu na to, jak dobrzy są twoi ludzie" - nie pozostawił wątpliwości były szef inżynierów Williamsa. "Nie chcę rozmawiać o konkretnych osobach, ale jasne jest, że podjęto pewne złe decyzje, w efekcie czego zespół znalazł się w obecnym położeniu. To prawdziwy wstyd" - podsumował 45-latek, który pięć lat temu zaliczył "wejście smoka" do Williamsa. W sezonie 2014 zespół zanotował wyraźny progres, odnosząc najlepszy wynik od ponad 10 lat w postaci trzeciego miejsca w klasyfikacji konstruktorów. W kolejnym roku ówczesna ekipa Williams Mercedes powtórzyła miejsce na najniższym stopniu podium. Obecnie kierowcami Williamsa, bez punktów po sześciu wyścigach Grand Prix tego sezonu, są Robert Kubica i George Russell.AG