Powrót Kubicy do F1 miał słodko-gorzki smak. Z jednej stony, krakowianin zasłużył na najwyższe słowa uznania, wracając po makabrycznej kontuzji i właściwie od nowa ucząc się panować nad bolidem. Z drugiej jednak, miejsce w teamie Williamsa praktycznie zamykało mu szansę na normalną rywalizację. Kubica podczas zeszłorocznego GP Australii zajął 17. miejsce - ostatnie wśród kierowców, którzy ukończyli wyścig. Tuż przed nim finiszował jego kolega z zespołu George Russell, a triumfował Valtteri Bottas z Mercedesa, wyprzedzając swojego partnera Lewisa Hamiltona oraz Maksa Verstappena z Red Bulla.- Nigdy nie myślałem, że będę dziękować zespołowi za to, że dojechałem do mety, ale to był dla mnie szczególny dzień - powiedział po wyścigu Kubica w rozmowie z TVP Sport, i te słowa chyba najlepiej podsumowują możliwości, jakie dawał swoim kierowcą Williams.Dziś Formuła 1 powinna być już po pierwszym wyścigu sezonu 2020, jednak tegoroczne Grand Prix Australii zostało przełożone z uwagi na pandemię koronawirusa. Kubica, po rozczarowującym sezonie w Williamsie, został kierowcą testowym Alfy Romeo, a także dołączył do serii DTM. Ta jednak także nie może rozpocząć tegorocznego ścigania. WG