Wielkie marzenie Kubicy już się finalizowało w 2011 roku. Polski kierowca, wtedy zawodnik zespołu Renault, miał podpisany kontrakt z gigantem Formuły 1, teamem Ferrari. Do tego, aby umowa od sezonu 2012 nabrała mocy, brakowało już tylko autografu ówczesnego szefa zespołu z Maranello, Stefano Domenicaliego.I właśnie wówczas wydarzył się wielki koszmar, który sprawił, że dokument trafił do kosza. Rozkochany w rajdach Polak, traktujący tę odmianę ścigania jako trening i okazję do podnoszenia umiejętności, brał udział w koszmarnym wypadku, za który mógł zapłacić nawet najwyższą cenę. Ostatecznie nie tylko wrócił do zdrowia, ale w dodatku, w spektakularnym stylu, powrócił do motorsportu. A ukoronowaniem wielkiego come backu był ponowny angaż w Formule 1. I to wszystko mimo faktu, że Polak zapewne już nigdy nie odzyska stuprocentowej sprawności w pokiereszowanej prawej ręce.