Ogłoszenie Kubicy kierowcą wyścigowym zespołu Williams w nadchodzącym sezonie to świetna wiadomość nie tylko dla kibiców Polaka, ale i dla całego globalnego biznesu, jakim jest Formuła 1. Dlatego nie ma przypadku w tym, że powrót 34-letniego Polaka jest uznawany za jedno z najważniejszych wydarzeń w królewskiej klasie motorsportu. Umieszczeniu Kubicy na czwartym miejscu rankingu "Top 10" nadchodzącego sezonu nadano wymowny tytuł "Powrót utraconego mistrza". Swoistym mistrzostwem świata jest sam powrót potwornie poturbowanego na skutek wypadku Kubicy do F1. Możliwe, że to także nawiązanie do powszechnej opinii fachowców, którzy wróżyli Polakowi zdobycie tytułu mistrza globu. Uzasadnienie dla nobilitacji Kubicy jest następujące. "Historia, która cieszy serca fanów sportów motorowych na całym świecie. Podczas wyścigu o Grand Prix Australii minie dokładnie 3045 dni, odkąd Robert Kubica po raz ostatni startował w Grand Prix bolidem Renault w 2010 roku. Wszyscy wiemy, dlaczego Robert tak długo pozostawał z daleka od sportu, a powody nie miały nic wspólnego z brakiem talentu. Ostatnio Kubica został nazwany przez swojego dawnego rywala kartingowego Lewisa Hamiltona "jednym z najbardziej utalentowanych kierowców, z którym miał przyjemność rywalizować na torze". Miejmy nadzieję, że obecność Kubicy w Williamsie, wraz z aktualnym mistrzem Formuły 2 George'em Russellem, pomoże zainspirować zespół do podniesienia się z dna rywalizacji konstruktorów w 2019 roku". Pierwsze miejsce portal formula1.com przyznał Charlesowi Leclercowi. Francuz musi udźwignąć presję oczekiwań i dotrzymywać kroku drugiemu kierowcy Ferrari, a mianowicie czterokrotnemu mistrzowi Sebastianowi Vettelowi. Art