Za ekipą Williamsa pięć niemal bezowocnych, z wyjątkiem Grand Prix w Baku, weekendów w bieżącym sezonie Formuły 1. Niedoświadczeni kierowcy Stroll i Sirotkin zajmują miejsca w ogonie stawki, a brytyjski zespół plasuje się na ostatnim, 10. miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Zasłużony team z Grove uciułał zaledwie cztery punkty, co jest wynikiem niemal trzykrotnie niższym nawet od dorobku dziewiątego w "generalce" Saubera (11 pkt). Straty mogą być jeszcze dotkliwsze, bo już w najbliższą niedzielę kolejny wyścig, tym razem o GP Monaco na torze w Monte Carlo. Przyglądający się sytuacji w światku F1 ekspert Marc Surer nie ma żadnych wątpliwości, dlaczego Robert Kubica pełni rolę jedynie kierowcy rezerwowego i rozwojowego w Williamsie. Niektórzy już mówili o tym wprost, ale dotąd chyba nikt w tak bezceremonialny sposób nie nazwał tego, czym Polak przegrywa rywalizację z 19-latkiem i 22-latkiem. "Williams jest podłączony do finansowej kroplówki rodziny Strollów i sponsorów Sirotkina. Bez tych pieniędzy mogliby upaść" - spuentował bez ogródek fachowiec magazynu "Speed Week". W Williamsie doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i fatalnego początku sezonu, wobec czego dyrektor techniczny zespołu Paddy Lowe ogłosił wprowadzenie programu naprawczego, który ma zakończyć się do połowy roku. Jednak nie ma żadnej gwarancji na powodzenie, a słowa Lowe’a, który nie ucieka się od osobistej odpowiedzialności, świadczą o wielce skomplikowanej sytuacji. "Zgubiliśmy się w kilku krytycznych obszarach, które teraz rozumiemy. Musimy zaakceptować fakt, że nie wykonaliśmy dobrej pracy. Ja sam nie spisałem się dobrze w stworzeniu bolidu na odpowiednim poziomie. Byłem w zespole dwanaście miesięcy i na niektóre rzeczy powinienem zareagować wcześniej" - stwierdził Lowe, cytowany przez portal f1.com. AG