Powrót Kubicy do F1 odbił się głośnym echem na całym świecie, ale już z punktu widzenia czysto sportowego nie był to długoterminowy come back. Tylko sezon trwała przygoda Polaka z rolą kierowcy wyścigowego w Williamsie, który zaliczył najgorszy wynik w swojej długiej historii. Duet Kubica - George Russell do spółki uciułał zaledwie jeden punkt, który padł łupem naszego zawodnika.Kubica nie miał zbyt wielu kart w ręku, aby po nieudanej przygodzie w brytyjskiej ekipie, móc pozostać w tej samej roli w jednym z dziewięciu innych zespołów. Skończyło się na tym, że dzięki wsparciu koncernu Orlen został zakontraktowany w ekipie Alfa Romeo w roli kierowcy rezerwowego i testowego. Oczywiście nie można wykluczyć scenariusza, że w trakcie sezonu Polak dostanie szansę zastąpienia jednego z dwóch słabiej spisujących się zawodników, ale on sam stara się twardo stąpać po ziemi.Przy okazji cały czas wraca temat zeszłorocznych jazd w barwach Williamsa. Wielu zadaje sobie pytanie: dlaczego Kubica, abstahując od zdobycia jednego punktu, z niepokojącą regularnością oglądał plecy Russella? Teorii na ten temat pojawiło się wiele, łącznie z tą, że Brytyjczyk miał być faworyzowany, co podobno przekładało się na instalowanie w jego bolidzie lepszych podzespołów. - Myślę, że ogólny obraz jest w dużej mierze przykryty tym, przez co przeszliśmy sezonie. Wiele rzeczy nie pomogło i faktycznie wpłynęło negatywnie na to, co mogłem zrobić - mówi Kubica, w rozmowie z racefans.net. - Wracając do sportu wyczynowego, jakim jest Formuła 1, będąca na najwyższym poziomie sportów motorowych, po długim czasie i z moimi ograniczeniami, wiele osób nawet nie myślało, że będę mógł się ścigać - dodaje Polak. Polak ma satysfakcję, że zadał kłam wielu negatywnym opiniom. - Słyszałem pogłoski, że nie będę mógł ścigać się w Monako. I prawdopodobnie Monako było jednym z moich najlepszych wyścigów w tamtym roku, chociaż wciąż byłem daleko w tyle. Jednak, jeśli chodzi o mnie, to było pozytywne - zaznaczył.Jednocześnie Kubica ma świadomość, że wyniki, które osiągał, szły w świat i były faktem. - Oczywiście nie jestem zadowolony z ogólnego występu, ale jestem całkiem usatysfakcjonowany tym, jak moje ciało, umysł i mózg zareagowały na trudne wyzwanie, jakie miałem w tamtym roku - zaakcentował 35-letni krakowianin. Art