Wylewny, sentymentalny, opowiadający o najskrytszych uczuciach? Takiego Roberta Kubicy do tej pory nie znaliśmy. W telewizyjnym wywiadzie opowiedział o tym, na co jego sympatycy czekali od fatalnego wypadku sprzed ośmiu lat na trasie Ronde di Andora. - Było parę przepłakanych nocy - wyznał 35-latek. - Dwadzieścia lat pasji, zabawy, pracy. Wszystko zmieniło się w jednej sekundzie. Za mną sporo walki, nie sportowej na torze, lecz z samym sobą - akceptacji samego siebie. Musiałem sporo rzeczy sobie odreagować. Musiałem się rehabilitować także umysłowo. Punktem zwrotnym był moment, w którym zrozumiałem, że nieważne jak coś robisz - ważne, że znowu potrafisz znowu to zrobić. Samo zawiązanie butów wygląda zupełnie inaczej. Jakbym próbował to robić dokładnie tak jak przed wypadkiem, byłoby to frustrujące. Z moimi ograniczeniami to niemożliwe. Szczególnie porusza fragment wywiadu, w którym Kubica opowiada o swoich uczuciach i przemianie duchowej, której doświadczył, walcząc o powrót do zdrowia. - Wypadek miał bardzo duży wpływ na moje życie, bardzo mnie zmienił - powiedział krakowianin. - Stałem się innym człowiekiem, bardziej czułym. Dużo więcej rzeczy widzę i potrafię je docenić. Wcześniej przeszedłbym obok i nawet bym ich nie dostrzegł. W pewnym momencie w rozmowie pojawił się temat dzieci. Oblicze polskiego kierowcy wyraźnie wówczas wypogodniało. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który jego fani odczytują zapewne jako niezawodny zwiastun... - Lubię dzieci - oznajmił rozpromieniony. - Śmieję się czasami, że z wiekiem lubię je coraz bardziej, tyle że nie swoje. Spędzam wiele czasu z małymi dziećmi moich znajomych. Kto wie, może niedługo sam będę miał rodzinę. Na razie moje codzienne życie wygląda praktycznie jak wyścig. Mam mało czasu, żeby się zatrzymać, coś przemyśleć, czymś się podelektować. Styl życia, jaki prowadzę, powoduje, że z czegoś trzeba zrezygnować. Tak się wszystko potoczyło, że obecnie nie mam swoich dzieci. - Będziesz je miał, ja w to wierzę - wtrąciła Justyna Szubert-Kotomska. - Nigdy nie można być pewnym. Ale oby tak było - odpowiedział. Jego partnerka? Ostatniego lata wyznał, że istnieje. Teraz dodał, że w najtrudniejszych momentach stanowiła dla niego ogromne wsparcie. Kto to taki? To jeden z sekretów Roberta. Może któregoś dnia znów pozwoli się namówić na kilka chwil szczerości... UKi