Polski kierowca przeszedł długą drogę od ostatniego wyścigu w F1 (w listopadzie 2010 roku). Przed kolejnym sezonem miał groźny wypadek w rajdzie Ronde di Andora, po którym nie odzyskał sprawności w prawej ręce. Wrócił do sportu motorowego. Piękna historia powrotu do Formuły 1 została nieco zepsuta przez Williamsa i Siergieja Sirotkina. Brytyjski team wolał postawić na Rosjanina i to on startuje w GP od początku sezonu 2018 obok Lance’a Strolla. Polak musiał zadowolić się rolą kierowcy rezerwowego i rozwojowego. Nie przestał jednak marzyć o prawdziwym powrocie do ścigania. Realną opcją jest zastąpienie Strolla. Młody Kanadyjczyk może jeszcze w tym sezonie przenieść się do Racing Point Force India, czyli zespołu, który został wykupiony przez ojca 19-latka multimilionera Lawrence’a Strolla. Wciąż jednak nie doszło do żadnych ruchów, a skład Williamsa na Grand Prix Singapuru nie uległ zmianom. Brakuje również miejsc na przyszły sezon. Składów wciąż nie podały m.in. Haas czy Toro Rosso, ale Kubicy może być ciężko. Polak ma jednak plan B. - Poświęciłem wiele czasu i wysiłku, żeby dostać szansę i teraz priorytetem jest dla mnie znalezienie się na starcie w Australii. Jeśli jednak to się nie uda, rozważę udział w innych mistrzostwach lub w innej roli. W tym momencie koncentruję się jednak na tym, żeby dostać szansę w F1 - powiedział Kubica, cytowany przez motorsport.com. Polski kierowca jest przekonany, że może z powodzeniem ścigać się w Formule 1, potrzebuje tylko trochę czasu na wejście w rytm. Jeśli jednak nie uda mu się zdobyć miejsca w zespole F1, to niewykluczone, że zdecyduje się przejść do innej kategorii wyścigowej - World Endurance Championship. Miał już zresztą taką okazję, ale nie zdecydował się, bo postanowił skupić się na Formule 1. - To zupełnie inne wyścigi, inna kategoria. Może okazać się to dobrym wyzwaniem - skomentował.