Jeden punkt po dwunastu z 21. wyścigów cyklu mistrzostw świata Formuły 1 jest fatalnym dorobkiem polskiego kierowcy, co jako pierwsze rzuca się w oczy, gdy spojrzy się w klasyfikację generalną. Część opinii publicznej, w tym wielu "fachowców" schowanych za anonimowymi pseudonimami na forach internetowych, kpi z Kubicy, dosadnie oceniając jego obecne możliwości. Prawdziwi eksperci, mający dużo większą wiedzę, a przede wszystkim będący blisko padoku F1, już nie są tak radykalni w swoich ocenach. Zwracają przy tym uwagę na inny, w zasadzie bezsporny fakt: w tej chwili bolid Williamsa jest kompletnie niekonkurencyjny. I to na wielu polach. Problemów jest tak dużo, że zespół nie jest w stanie zmniejszyć ogromnej straty do rywali, co pokazały treningi i kwalifikacje w Belgii po wakacyjnej przerwie. Jak w takich warunkach udowodnić, że jest się zawodnikiem wciąż należącym do czołówki? Jest to problem nie tylko Kubicy, ale także aspirującego do sukcesów jego partnera z zespołu George’a Russella. Na temat tego, że młody Brytyjczyk jest wielkim talentem, nikt znający się na motosporcie nie ma wątpliwości. Szkopuł w tym, że o ile jeszcze Russell regularnie jest szybszy od Kubicy w treningach, a także w kwalifikacjach, to w wyścigach - jako jedyny kierowca w stawce - nie zdobył punktu. Jednak jak to się stało, że Brytyjczyk, gdy w kwietniu podczas oficjalnych testów F1 w Bahrajnie dostał szansę zasiąść za kierownicą bolidu Mercedesa, uzyskał najlepszy czas okrążenia? Czy trudno to wytłumaczyć? Odpowiedź raczej nasuwa się sama... Rzeczywistość jest jednak bezwzględna i właśnie rozpoczął się gorący okres, w którym wiele zaczyna się wyjaśniać, odnośnie ostatecznego składu zespołów na przyszły sezon. A ten w 2020 roku rozrośnie się do 22 wyścigów. Gdy wielu drży o przyszłość Kubicy, sam zainteresowany nie sprawia wrażenia kogoś, kto nerwowo przebiera nogami. Wynikać może to z faktu, że nasz kierowca już ma coś pewnego w odwodzie. Tak przynajmniej można wywnioskować z wywiadu, którego udzielił TVP Sport. - Myślę, że z czasem wszystko wyjdzie. Oczywiście nie wszystko zależy ode mnie. Ja śpię dosyć spokojnie, ponieważ na pewno wiem, że mam szansę robienia czegoś, z czego będę zadowolony w przyszłym roku, co już jest dobrym punktem wyjściowym - stwierdził sportowiec. Gdy pojawiło się pytanie, odnoszące się do niedawnych spekulacji, czy istnieje szansa, że nazwisko Kubicy jeszcze pojawi się w kontekście zespołu Haasa, nasz kierowca odpowiedział bez większych emocji. - Ja tego nie wiem, ponieważ spekulacje są spekulacjami. Wiem, co dzieje się z mojego punktu widzenia i tak naprawdę na tym opieram swoje przemyślenia. Formuła 1 nauczyła nas, że wszystko szybko może się zmienić. Powoli czas na pewno dobiega, ale wszystko musi się ułożyć i zazębić - zawyrokował kierowca Williamsa w materiale, opublikowanym na sport.tvp.pl. AG