Hamilton zajął piąte miejsce podczas niedzielnego Grand Prix Meksyku, ale to wystarczyło mu do zapewnienia sobie mistrzostwa świata. - Miniony tydzień był dla mnie koszmarny. Obudziłem się w czwartkowy ranek, mój dziadek był w szpitalu, a pierwszą myślą po pobudce była ta: "Dawno nie słyszałem dziadka i nie wiem, jak z jego zdrowiem". Dlatego wysłałem wiadomość do mojego taty, od odpowiedział: "Zadzwoń do mnie". Zrobiłem to i dowiedziałem się, że dziadek zmarł zaledwie godzinę przed moim telefonem do taty - opowiadał z przejęciem Lewis. - To było dla mnie naprawdę trudne. Byłem w kontakcie z wszystkimi kuzynami z rodziny po stronie dziadka. Z jednej strony byłem smutny, z drugiej szczęśliwy. Uczucie ulgi powodował fakt, że dziadek walczył z poważną demencją, na skutek której nawet nie rozpoznawał swego syna. Nie chciałbym przeżywać czegoś takiego z moim tatą - nie kryje brytyjski kierowca. - Odejście dziadka przybliżyło mnie do ojca, postanowiłem jeszcze bardziej zacieśnić kontakty z nim. Uświadomiłem sobie, że mamy naprawdę ograniczony czas, jaki spędzimy z bliskimi na ziemi. Mój ojciec zawsze starał się, aby jego tata był z niego dumny. Tak samo ja postępuję - zdradza. Hamilton podkreślił, komu zadedykował sukces.- Wywalczenie piątego tytułu mistrza świata jest swego rodzaju testamentem dla mojej rodziny, bo wszyscy jej członkowie wierzyli we mnie od pierwszego dnia. Gdy widzisz te wszystkie rodziny na torach gokartowych, które zawsze wierzą swoje dzieciaki. Nie zawsze udaje im się odnieść sukces. W naszym wypadku powiodło się. I ta wiara działa do dziś. Napędza mnie w jeździe. To nie są przelewki. Jestem kierowcą Formuły 1. Dostałem szansę, chwyciłem ją obiema rękoma i wykorzystałem - tłumaczy. Lewis jest kolejnym słynnym sportowcem, który wszystko, do czego doszedł, zawdzięcza rodzinie.- Moi rodzice, mój dziadek pracowali na cztery etaty, moja przybrana mama poświęciła wszystkie pieniądze. Nigdy nie kupowali nowych ciuchów, nigdy nie wychodzili na imprezy, prowadzili skromne życie, jakie prowadzą do dzisiaj. Moi bliscy poświęcili wszystko, aby pomóc mi w osiągnięciu czegoś wyjątkowego. Dlatego dalej będę jeździł dla nich, nie zapomnę o korzeniach, a mój dziadek, mam nadzieję, spogląda z góry i jest dumny z tego, co osiągnęliśmy jako rodzina - kończy Lewis Hamilton. MiKi