W piątek prestiżowy "Autosport" poinformował, że Williams złożył Robertowi Kubicy ofertę startów w przyszłym sezonie Formuły 1. Dzięki temu Polak obecnie ma mieć komfort wyboru jednej z dwóch opcji na rok 2019: albo starty w bolidzie Williamsa, albo pracę w roli kierowcy rozwojowego Ferrari. Publikacja redaktora Adama Coopera wywołała wielkie poruszenie w światku F1, a najbardziej zagotowało się w stajni Williamsa. - Artykuł bardzo wkurzył szefostwo. To na samej górze - poinformował na Twitterze obecny podczas weekendu z Grand Prix Brazylii Maciej Jermakow z "Eleven Sports", a jego kolega redakcyjny Filip Kapica dodał: - Redaktor Jermakow był świadkiem epickiej scenki rodzajowej. Autor newsa z wypowiedziami Roberta Kubicy (potwierdzającego ofertę Williamsa) został zaciągnięty do kąta w centrum medialnym i nieprawdopodobnie obsztorcowany przez biuro prasowe Williamsa - śmiał się polski dziennikarz. Rozmowa faktycznie musiała być ostra, bo na stronie "Autosportu" zmodyfikowano tytuł, trochę obniżając rangę przekazu, ale wydźwięk tekstu i wypowiedzi Polaka pozostały w niezmienionej formie. Kubica odniósł się do pierwszej wersji tytułu, jakoby otrzymał już ofertę z Williamsa, by być kierowcą wyścigowym. - Z tego, co wiem, tytuł został zmieniony, czyli to jest nieprawda - skwitował Polak na antenie "Eleven Sports". Poproszony, by skomentował nagłówek po modyfikacji, że oto jest na czele kierowców do objęcia drugiego fotela wyścigowego w Williamsie, odparł: - To nie mnie oceniać, powie szczerze. Sytuacja się nie zmienia i jest dość jasna i komfortowa. Powoli wszystko mi się rozjaśnia. Jeśli będzie szansa jazdy z Williamsem, to zobaczmy. Wiem co wydarzyło się w ubiegłym roku, w dwanaście miesięcy sporo się nauczyłem - wymijająco odparł, by jeszcze raz odnieść się do pierwotnego tytułu: - Ten tytuł był sporo niefartowny i mało ma wspólnego z tym, jaka jest sytuacja, ale tak naprawdę ona się nie zmienia. Wszystkie puzzle muszą się poukładać, ale moja decyzja już od kilku tygodni jest bardzo bliska. Pytany o drugą opcję, czyli objęcia posady w symulatorze Ferrari i pełnienia roli kierowcy rozwojowego, Kubica dał do zrozumienia, że opinia publiczna powinna mieć oczy szerzej otwarte. - Czy to dobra opcja, to tylko ja wiem. Skupiamy na dwóch opcjach, ale faworytem dla mnie nadal jest zupełni coś innego. To wszystko nie jest takie proste. Piękne jest to, że w padoku Formuły 1 wszyscy mogą powiedzieć, co chcą, ale poza padokiem też wiele się dzieje. Tak jak mówiłem w Meksyku, na początku listopada podejmę decyzję i tak się stanie. Krakowianin dopytany, czy istnieje także tajemnicza trzecia opcja, udzielił zaskakującej odpowiedzi. - Opcji jest więcej, o których nikt na szczęście nic nie wspominał. To nie jest tak, że im więcej wyjdzie artykułów, tym szanse są większe. Trzeba robić swoje. Trzeba ocenić swoje możliwości i zrobić to, co człowiek uważa za najlepsze dla samego siebie - zakończył Kubica. Te słowa pewnie jeszcze bardziej rozbudzą spekulacje na temat przyszłości rodaka w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej na świecie. AG