W niedzielnej rywalizacji Kubica z ekipy Williamsa zajął ostatnie miejsce wśród kierowców, którzy ukończyli w Szanghaju tysięczny wyścig w historii Formuły 1. Zwyciężył po raz 75. w karierze broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP) - nowy lider klasyfikacji generalnej. Kubica tradycyjnie miał wielkie problemy ze swoim bolidem i nie był w stanie osiągnąć więcej. Problemy zaczęły się już na okrążeniu instalacyjnym. - Nie ma za dużo do powiedzenia poza obrotem na okrążeniu formującym, nie było przyczepności, starałem się dogrzać opony. Obróciłem się na szóstym zakręcie, byłem zaskoczony - mówił na gorąco po wyścigu Polak na antenie Eleven Sports. Nasz kierowca nie miał powodów do zadowolenia "poza dobrym startem, choć utknąłem po wewnętrznej, nie chciałem ryzykować, bo nie było za bardzo po co" - opowiadał Kubica. - Mało rzeczy jest pozytywnych. W ubiegłym roku wydawało się, że brakuje mi czegoś w kwalifikacjach na jednym okrążeniu, ale za to byłem zawsze mocny na długich wyjazdach, za to w tym roku jest to jakiś dramat. Nie wiem, co powiedzieć, za dużo nie mam do powiedzenia - mówił załamany kierowca. - Słaby pit stop? Zdarza się. Mieliśmy sporo problemów z lewym przodem też na treningach. Największym problemem było to, że auto zostało opuszczone przed tym, jak koło zostało zdjęte i chłopaki nie mogli zdjąć koła - opisywał kolejne problemy Williamsa. Kolejny wyścig Formuły 1 odbędzie się w azerskim Baku. - Będzie ciekawe wydarzenie. Od ośmiu-dziewięciu lat nie jeździłem na torach ulicznych. Dawniej z reguły mi się to podobało. Tego trzeba sobie życzyć - powiedział Kubica. WS