Kubica już na przedsezonowych testach nie ukrywał, że nie jest optymistą, co do wyników Williamsa w nadchodzącym sezonie. Przed drugim wyścigiem w tym sezonie Kubica obawia się, że... jego bolid nie będzie miał zapasowych elementów, by wymienić ewentualne uszkodzenia. Obawy polskiego kierowcy F1 nie są bezpodstawne. Już podczas inaugurującego sezon GP Australii Williams nie był w stanie wymienić uszkodzonej podłogi w bolidzie Kubicy, która uszkodziła się jeszcze podczas pierwszego treningu, gdy 34-letni kierowca przejechał po krawężniku. - Nie będziemy mieli łatwego weekendu. Wciąż pamiętamy, jakie problemy mieliśmy w Australii. Tor w Bahrajnie ma inną specyfikę, ale nie da się uczynić cudów w przeciągu zaledwie tygodnia. Nie jest to łatwa sytuacja z punktu widzenia kierowcy, ponieważ mamy bardzo ograniczoną liczbę części zamiennych. W Australii po pokonaniu jednego z krawężników w pierwszym treningu uszkodziłem podłogę i nie mieliśmy wystarczającej ilości części, by wymienić ją. To wpłynęło na wyniki osiągane przez cały weekend - przyznał Kubica. - Na początku mówiono mi, że ta szkoda nie ma większego wpływu na funkcjonowanie auta, ale po przeanalizowaniu danych uważamy, że efekty były widoczne. Wiem, że zespół stara się, by jak najlepiej przygotować auto do każdego wyścigu. Z drugiej strony w idealnym świecie kierowca chciałby korzystać ze świeżych części każdego weekendu i mieć w zanadrzu jeszcze zapasowe elementy w dobrym stanie - analizował sytuację teamu polski kierowca. - W fabryce wszyscy ciężko pracują. Potrzebujemy więcej czasu, by uporać się z problemem - mówi Kubica. WG