"Dopasowanie fotela zakończone. George Russell będzie za kierownicą, kiedy FW42 wyjedzie na tor" - napisano na Twitterze Williamsa. Bolid zespołu dotarł na Circuit de Catalunya w środę około godziny czwartej rano. Wcześniej był stale udoskonalany w fabryce w Grove. Pozostałe dziewięć zespołów, które będą rywalizować w mistrzostwach świata w tym sezonie, testy rozpoczęło już w poniedziałek. Treningi potrwają do czwartku oraz od 26 lutego do 1 marca. Williams, jeden z najbardziej utytułowanych teamów w historii F1, stracił pierwsze dwa z ośmiu dni testów. Nie ma jeszcze stuprocentowej pewności, że FW42 rzeczywiście wyjedzie na tor w środę po południu. Podczas porannej sesji garaż Williamsa był zasłonięty kurtyną i trwały intensywne prace. "FW42 żyje i ma się dobrze po tym, jak odpalono silnik. Trwa wyścig z czasem, żeby auto mogło wyjechać z garażu już dziś. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, biało-niebieska maszyna będzie na torze po obiedzie" - napisał dziennikarz serwisu formula1.com Lawrence Barretto. Brak możliwości udziału w testach byłby ciosem dla każdego teamu, a dla Williamsa jest szczególnie dotkliwy, ponieważ ten zespół miał najwięcej do poprawienia po poprzednim sezonie. Zajął w nim ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, a ówcześni kierowcy Rosjanin Siergiej Sirotkin i Kanadyjczyk Lance Stroll regularnie plasowali się w końcówce stawki i w kwalifikacjach, i w wyścigach. W czasie, gdy Williams pauzował, pozostałe ekipy szykujące się do kolejnego sezonu MŚ pokonały setki okrążeń i zebrały wiele danych. Szczególnie aktywni byli kierowcy Ferrari Niemiec Sebastian Vettel i reprezentant Monako Charles Leclerc, którzy, odpowiednio, w poniedziałek i wtorek uzyskali najlepsze czasy okrążenia i łącznie pokonali ponad półtora tysiąca kilometrów. W środę do południa ponownie najaktywniejszy był wicemistrz świata Vettel, który miał przejechane ponad 60 okrążeń. Pierwszy wyścig w tym sezonie - Grand Prix Australii w Melbourne - odbędzie się 17 marca. mm/ cegl/interia.pl