Partner Roberta Kubicy z Williamsa - George Russell na początku pierwszego treningu najechał na studzienkę i poważnie uszkodził bolid. Sesję odwołano. To jednak nie koniec, bo pojazd, który zwoził bolid Williamsa zahaczył o reklamę nad torem. Dźwig został uszkodzony i zaczął z niego spływać płyn do bolidu. Rozczarowania nie kryli nie tylko członkowie ekipy Williamsa. "Jak można było nie sprawdzić dokładnie studzienek?" - pytał retorycznie na Instagramie broniący tytułu mistrzowskiego i jednocześnie lider klasyfikacji generalnej MŚ Lewis Hamilton. Zdecydowanie ostrzej wypowiedział się mistrz świata z 2007 roku - Kimi Raikkonen. - To jasne, że dzień był daleki od perfekcji. Wyglądaliśmy jak zgraja amatorów - wypalił Fin. - Nie powinno dochodzić do takich sytuacji. W gestii Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) leży to, żeby upewnić się, czy tor jest należycie przygotowany - podkreślił Raikkonen. - Wygląda na to, że co roku klapa jakiejś studzienki musi być poluzowana. Całe szczęście, że nikt nie ucierpiał, ale oczywiście wszystkim popsuło to dzień - dodał Raikkonen. Kierowcy będą mieli okazję sprawdzić ustawienia podczas sobotniego treningu (godz. 12), a trzy godziny później odbędą się kwalifikacje. Wyścig w niedzielę o godz. 14.10. MZ