Brytyjski zespół kwestionował zasadność sankcji, która została nałożona na Sirotkina po rywalizacji w Azerbejdżanie. Najpierw najdotkliwiej ukarał się sam Rosjanin, biorąc udział w dwóch pechowych kolizjach już na pierwszym okrążeniu podczas czwartego wyścigu sezonu, czyli Grand Prix Baku. Zaczęło się od tego, że 22-latek z Moskwy najechał na tył auta Sergio Pereza, zaś później, w walce z Nico Hulkenbergiem, zahaczył o bolid Fernando Alonso. - Zostałem wzięty w kleszcze i nie byłem w stanie nic zrobić - na gorąco bronił się Rosjanin, gdy wyścig dla niego dobiegł końca. Uszkodzone przednie skrzydło oraz lewe przednie koło całkowicie wyeliminowało go z wyścigu. Uderzenie w Pereza miało dalsze reperkusje, ściągając na kolegę z zespołu Roberta Kubicy karę przesunięcia o trzy pozycje podczas kolejnego GP Hiszpanii. To właśnie m.in. ta dodatkowa sankcja stała się przedmiotem odwołania wraz z trzema innymi sytuacjami na torze. Williams wnosił o powtórne zbadanie incydentu, a zatem i orzecznictwo, ale przedłożone racje Brytyjczyków okazały się niewystarczające. Panel stewardów Formuły 1 wraz z dyrektorem F1 FIA Charliem Whitingiem spotkali się za pośrednictwem telekonferencji i zadecydowali o podtrzymaniu kar, które zostały ogłoszone po zakończeniu emocjonującego wyścigu w Azji. W najważniejszej konkluzji czytamy, że "stewardzi jednogłośnie postanowili nie dokonywać przeglądu decyzji, ponieważ Williams nie był w stanie przedstawić nowych znaczących i istotnych dowodów". W oficjalnym komunikacje dodano także, że kara za wjechanie przez Sirotkina w tył auta Pereza miała wszystkie znamiona ku temu, by nałożyć tę regulaminową karę. Niemoc ekipy, w której kierowcą rezerwowym i rozwojowym jest Kubica, wreszcie została przerwana. Pierwsze punkty dla zespołu zdobył w Baku Lance Stroll. 19-letni Kanadyjczyk zajął 8. miejsce, a wygrał po pasjonującej końcówce Lewis Hamilton. AG