Max Verstappen okazał się najszybszy w sesji kwalifikacyjnej, wreszcie dokładając do kolekcji osiągnięć, to, którego jeszcze nie miał. Przy okazji przyczynił się do małego jubileuszu - został setnym zdobywcą pole position w historii Formuły 1, a przy tym pierwszym Holendrem, który tego dokonał. To jednocześnie pierwsza zwycięska sesja kwalifikacyjna dla silnika Hondy od 2006 roku. Max Verstappen dokonał tego w swoim 93. weekendzie Formuły 1. Właściwie, obserwując jego dotychczasowe dokonania i to co robił w (przynajmniej niektórych) wyścigach, można się dziwić, że nie udało mu się to wcześniej. Kilka razy był bardzo blisko i niektórzy doszukiwali się tu działania sił nieczystych, jakiegoś fatum... Dla wszystkich było jednak jasne, że nie jest to kwestia "czy", ale "kiedy". No i wiemy już kiedy. W sobotę, 3 sierpnia 2019 roku Verstappen klątwa, o ile była, przestała działać. Holender pokonał Bottasa różnicą zaledwie 0,018 sekundy. Fin, podobno walczący w ten weekend o swoją przyszłość w Formule 1 był szybszy od Hamiltona - to już zdarzało się nieraz, więc trudno nazwać to niespodzianką. Obrońca tytułu mistrzowskiego osiągnął trzeci czas, pokonując Leclerca i Vettela, który stracił do Verstappena pół sekundy. Kolejność kierowców Ferrari także trudno nazwać sensacyjną, bo mamy taką już po raz piąty z rzędu. Szósty Pierre Gasly stracił do zwycięzcy kwalifikacji już 0,9 sekundy. Czołowa szóstka wystartuje w niedzielę zgodnie z regulaminem na oponach o średniej twardości mieszanki, na których uzyskali swój najlepszy czas w sesji Q2. Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! W drugiej lidze najszybsze były McLareny - Lando Norris był pokonał Carlosa Sainza, a dziesiątkę uzupełnili Romain Grosjean (Haas) i Kimi Raikkonen (Alfa Romeo). Niespodzianką in minus była postawa kierowców Renault - Ricciardo odpadł już w Q1, a Hulkenberg w Q2. Wszyscy mówią na Hungaroringu o wspaniałej atmosferze stworzonej przez bardzo licznych, niesamowitych polskich kibiców. Aż robi się ciepło na sercu, gdy oglądamy biało-czerwone trybuny i transparenty zagrzewające Kubicę do walki. Jak pisaliśmy na Interii, jak mówił sam Robert Kubica, Grand Prix Węgier to niemal jego domowy wyścig. Niestety, w sobotę Polak, który narzekał na brak przyczepności znów był najwolniejszy. Stracił blisko 0,8 sekundy do dziewiętnastego Strolla i aż 1,3 sekundy do George’a Russella, który w sobotę popisał się sensacyjnym okrążeniem w Q1 i był o włos od awansu do Q2. Anglik powiedział, że dla niego to jak pole position. I trudno mu się dziwić. Verstappen nie powinien być zazdrosny... Zatem w Williamsie sobota upłynęła pod znakiem mieszanych uczuć. Wyraźnie rozczarowany był Kubica, z kolei Russell powiedział, że nigdy do tej pory nie czuł się tak pewnie w kokpicie Williamsa. Trudno jest wyjaśnić tak dużą różnicę pomiędzy kierowcami zespołu. Podobno wielu kierowców miało problemy ze zrozumieniem opon. Sam Kubica powiedział, że pojechał na tyle szybko, na ile pozwalał mu samochód, że wraz z zespołem wciąż poszukują optymalnych ustawień, ale unikał odpowiedzi o przyczyny tak dużej straty. Przyznał też, że wyczucie samochodu było nieco lepsze, niż poprzednio. Czyżby więc odrobina optymizmu? Russell także nie potrafił wyjaśnić, dlaczego był aż tyle szybszy od Kubicy. Z komentowaniem Grand Prix Węgier poczekajmy do niedzielnego popołudnia. Kibice piłkarscy wiedzą, że nie należy oceniać meczu po pierwszej połowie. W niedzielę pogoda ma być ciepła i słoneczna, więc na powtórkę niedzieli cudów jak na Hockenheim raczej nie ma co liczyć... Grzegorz Gac