Każdy kibic sportu motorowego wie, że opony są kluczem do sukcesu. Po poprzednim wyścigu na Silverstone pewne było, że w ten weekend rola opon i strategii będzie wyjątkowo znacząca. Dostawca ogumienia zmienił mieszanki, aby wyścig nie był kopią tego sprzed tygodnia i trzeba przyznać, że to się udało. Grand Prix 70-lecia było pasjonującą rozgrywką pomiędzy różnymi strategiami. Czołowe zespoły - Mercedes oraz Red Bull i szkoda, że tylko te dwa - próbowały się szachować. Kilka razy dochodziło do zwrotów akcji, ale ostatecznie najskuteczniejszą okazała się strategia Red Bulla, a zwycięzcą Grand Prix 70-lecia Formuły 1 został Max Verstappen, chociaż z pierwszej linii startowały dwa Mercedesy. Lewis Hamilton nie wygrał drugiego z rzędu domowego wyścigu. Po czterech kolejnych wygranych Mercedesa Max Verstappen odniósł w niedzielę trochę zaskakujące, dziewiąte zwycięstwo w karierze. Wygrał w znakomitym stylu. Był niewątpliwie bohaterem dnia. Okazało się, że w Mercedesie nie wszystko działa perfekcyjnie i całe szczęście, bo gdyby działało, gdzieś w drugiej połowie września moglibyśmy poznać zdobywców tytułów mistrzowskich. Mercedes dał się w niedzielę przechytrzyć rywalom spod znaku czerwonego byka. W końcówce cień nadziei opierał się na Hamiltonie i możliwości dojechania do mety z jednym postojem, ale graniczyłoby to z cudem. Cud się nie zdarzył. Po wyścigu nawet pod maską widać było wściekłość na twarzy Toto Wolffa. Jak widać tak się przyzwyczaili do wygrywania, że dwóch kierowców na podium, ale nie na najwyższym stopniu to już sytuacja niemal kryzysowa. Bodaj najsmutniejszym człowiekiem na torze był startujący z pole position Valtteri Bottas, który przyjechał na metę na trzecim miejscu. Po zwycięstwie w pierwszym wyścigu sezonu, kolejne starty były dla Fina mniej udane i nie chodzi tu tylko o wyniki. W minionym tygodniu Bottas przedłużył kontrakt z Mercedesem. Wygrywając sesję kwalifikacyjną pokazał, że zespół dokonał dobrego wyboru. W niedzielę zrobił po starcie co do niego należało i prowadził w pierwszej fazie wyścigu, ale po pit stopach nie był w stanie zagrozić czołowej dwójce. Jego występ był rozczarowaniem.