Kubica rozpoczął wyścig z dziewiątego pola, by wkrótce po starcie awansować na siódme miejsce. Po błędzie na drugim okrążeniu spadł na szesnastą pozycję, ale natychmiast zaczął w spektakularny sposób odrabiać straty. Wymiana uszkodzonego przedniego skrzydła spowodowała kolejny spadek, a potem Polak zanotował kolejny awans w klasyfikacji. Wyprzedzenie Ralfa Schumachera i Felipe Massy pozwoliło awansować na ósme miejsce. Polak przyjechał na metę na siódmej pozycji, zbierając wiele słów uznania. Cieszyliśmy się z pierwszych punktów zdobytych w efektownym debiucie młodego kierowcy. Niestety, radość trwała krótko. Po zważeniu samochodu okazało się, że był on o dwa kilogramy za lekki i Kubica został wykluczony. Zespół ogłosił początkowo, że przyczyną tego było zużycie opon, ale potem okazało się, że uszkodzeniu uległa gaśnica i przyczyną niedowagi był ubytek środka gaśniczego. Po stosunkowo dobrym wyścigu na torze Hockenheim w miniony weekend czekamy z nadzieją na Hungaroring, gdzie wszystko się zaczęło. Teraz Robert Kubica jest w zupełnie innej sytuacji, niestety o wiele trudniejszej, niż 13 lat temu. Sam przyznaje, że Grand Prix Węgier to dla niego trochę jak domowy i bardzo szczególny wyścig. To tu zawsze jest najwięcej polskich kibiców. Ich obecność i doping oczywiście nie poprawią osiągów Williamsa FW42, ale każdy sportowiec, niezależnie od dyscypliny, czuje wsparcie kibiców, na które bardzo liczy w ten weekend podopieczny PKN Orlen. Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! Grand Prix Węgier trafiło do kalendarza Formuły 1 w 1986 roku i zagościło w nim na stałe. Od tamtej pory kierowcy ścigają się tu co roku. Dwa pierwsze wyścigi wygrał Nelson Piquet, a kolejny - legendarny Ayrton Senna, który zwyciężył potem jeszcze dwa razy. Cztery ostatnie edycje wygrywali na zmianę Lewis Hamilton i Sebastian Vettel. I tym razem oni będą należeć do grona faworytów, ale coraz szybszy Max Verstappen, mający na swym koncie już dwie wygrane w tym sezonie, i Charles Leclerc, wciąż marzący o swoim pierwszym triumfie, zrobią wszystko, aby utrudnić im życie. Hungaroring jest torem stosunkowo wolnym, o wielu zakrętach wymagających znacznej redukcji szybkości i trochę "kartingowej" charakterystyce. Kierowcy wywodzący się z kartingu mówią niekiedy pół żartem pół serio, że czują się tu jak w domu. Ogumienie ma tu bardzo ciężką pracę do wykonania. Zakręty następują jeden po drugim, więc opony nie mają szansy na schłodzenie. Jedyna do tego okazja to kilkanaście sekund sprintu na prostej start - meta. Pomimo to zużycie i degradacja opon pozostają na dość niskim poziomie. Wyścigi o Grand Prix Węgier odbywają się często przy upalnej pogodzie. Utrudnia to życie kierowcom, bo na torze położonym w naturalnym zagłębieniu terenu przez samochód przepływa stosunkowo niewiele powietrza. Średnie temperatury należą zatem do bardzo wysokich, chyba że... spadnie deszcz, co też się zdarza w okolicach Budapesztu. Na torze o takiej charakterystyce wybór ustawień może być tylko jeden - wysoki docisk aerodynamiczny. Właściwie jedyne miejsce, w którym można wyprzedzać, to prosta start - meta. Przed nami ostatni wyścig przed przerwą wakacyjną. Jednak w Formule 1 wakacje nie dla wszystkich oznaczają wypoczynek. Prace nad rozwojem samochodów muszą trwać bez chwili przerwy, szczególnie w takich zespołach jak Williams, które mają dużo do nadrobienia. To najlepszy czas, by spróbować znaleźć coś, co zapewni przewagę jesienią, w drugiej części sezonu albo pozwoli zmniejszyć stratę. Ale na razie wszyscy myślą o Grand Prix Węgier. Kto najlepiej wykorzysta szansę na punkty w ostatnim wyścigu przed decydującą fazą sezonu i wyjedzie, jeżeli będzie mógł, na wakacje w najlepszych nastrojach? Grzegorz Gac