Zazwyczaj w każdym kraju odbywa się co roku jedno Grand Prix i wtedy sprawa nazwy jest prosta. Gdy pojawia się drugi wyścig, zaczynają się problemy. W Austrii zorganizowano zatem wyścig o Wielką Nagrodę Styrii, czyli regionu, w którym znajduje się Spielberg. Podobny wariant przyjęto we Włoszech, gdzie jesienią odbędzie się Grand Prix Toskanii (Mugello) i regionu Emilia-Romania (Imola), ale jedyny w tym roku wyścig w Niemczech odbędzie się na Nürburgringu jako Grand Prix gór Eifel! W Wielkiej Brytanii nie było łatwo, bo tor znajduje się na granicy hrabstw Northamptonshire i Buckinghamshire, ale też trzeba przyznać, że drugi wyścig na Silverstone jest świetną okazją do uczczenia jubileuszu. To tu, 13 maja 1950 roku odbył się pierwszy mistrzowski wyścig Formuły 1. Planowano obchody podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii, ale wymuszona rewolucja w kalendarzu zmieniła plany. Wyścigi na wyspach brytyjskich są zawsze wyjątkowe z wielu powodów. Wielka Brytania to kolebka sportu motorowego, a wyścigi cieszą się tu wielką popularnością i estymą. Poza tym aż siedem z dziesięciu zespołów (bez Ferrari, Toro Rosso i Alfa Romeo) ma swoje siedziby w Anglii, i to całkiem niedaleko toru, nawet takie "angielskie" marki, jak Renault czy Mercedes. Spora część personelu zespołów to poddani Królowej Elżbiety II, dlatego będzie to dla nich drugi z rzędu domowy wyścig. Tematem numer jeden są w padoku z oczywistych powodów opony. Firma Pirelli przeprowadziła dochodzenie w sprawie uszkodzonych opon w końcówce niedzielnego wyścigu. Przyczyną defektów okazały się bardzo długie przejazdy na jednym komplecie ogumienia. Należy też pamiętać, że bardzo duży docisk aerodynamiczny najszybszych samochodów Formuły 1 w historii przekłada się na ogromne obciążenie opon. Na Silverstone, zwłaszcza lewa przednia opona pracuje bardzo ciężko. W nadchodzący weekend Pirelli podniesie minimalne ciśnienie w oponach, aby zmniejszyć obciążenie i zapewnia, że to powinno rozwiązać problem. Mało kto dziś pamięta, ale Ferrari już w zeszłym roku narzekało na duże zużycie lewej przedniej opony na nowej wówczas, niezbyt równej nawierzchni toru. Po tym co oglądaliśmy w minionych czterech wyścigach, faworyt w niedzielę może być tylko jeden. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Lewis Hamilton już dzisiaj jest zaliczany do grona największych kierowców w historii i to nie tylko ze względu na liczbę zdobytych tytułów czy innych osiągnięć. Legendarny komentator Formuły 1, niekwestionowany autorytet, 96-letni obecnie Murray Walker powiedział dla australijskiego podcastu Fast Lane, że Hamilton jest już dziś kierowcą większego formatu, niż Senna, Schumacher czy Fangio. Przypominając kontrowersyjne incydenty z udziałem Niemca czy Brazylijczyka Walker zauważa, że niezwykle trudno jest porównywać osiągnięcia kierowców różnych epok, ale bezkonfliktowy charakter, sposób bycia i jazdy na torze Hamiltona sprawiają, że to jego należy dziś uważać za największego kierowcę wszech czasów. "Fairness" - tym słowem określa Walker Hamiltona, co można przetłumaczyć jako uczciwość, poczucie sprawiedliwości, bądź też po prostu zachowanie i jazdę fair. Nawet jeżeli przez sędziwego Anglika przemawia w jakimś stopniu patriotyzm, co jest zrozumiałe, trudno nie przyjąć argumentacji człowieka, który pamięta pierwsze wyścigi Formuły 1 sprzed 70 lat i wie o niej niemal wszystko. Tymczasem ogłoszono, że kolegą Hamiltona w Mercedesie w 2021 roku pozostanie Valtteri Bottas. Wśród kandydatów do fotela numer dwa wymieniano kilku kierowców, między innymi był na liście Sebastian Vettel i George Russell, ale nietrudno zrozumieć decyzję podjętą zgodnie ze starą sportową zasadą, która mówi, że nie zmienia się zwycięskiego składu. W tej sytuacji cały zespół, a szczególnie Bottas będzie mógł spokojnie pracować w pozostałej części sezonu. W piątkowym treningu już po raz trzeci w tym sezonie obejrzymy na torze Roberta Kubicę. Podopieczny Orlenu został poproszony o zajęcie miejsca w kokpicie Alfy Romeo. Trudno się dziwić, że zespół próbuje różnych rozwiązań w poszukiwaniu drogi powrotu do środka stawki. Grzegorz Gac