Najpierw okazało się, że departament techniczny FIA zakwestionował niektóre elementy Williamsa FW42 używane podczas testów w Barcelonie tydzień wcześniej i zespół musi je zastąpić innymi rozwiązaniami. Dobrze wpisało się to w narrację, według której Williams to zgraja nieudaczników i nikt nie potrafi tam nic porządnie zrobić. Naginanie przepisów to norma Tymczasem w Formule 1, a także w innych sportach motorowych takie rzeczy się zdarzają. Trudno powiedzieć, że są na porządku dziennym, ale się zdarzają. Dlaczego? Po prostu, każdy inżynier, każdy dyrektor techniczny w poszukiwaniu osiągów próbuje maksymalnie zbliżyć się do granicy tego, na co pozwalają przepisy. Często próbuje tę granicę delikatnie nagiąć. Z różnym skutkiem. Po to między innymi są testy, aby przed sezonem wyjaśnić, czy rozwiązania w poszczególnych samochodach są zgodne z przepisami. Czy zatem nic się nie stało? Nie do końca. Problem w tym, że konieczność przeprojektowania zakwestionowanych rozwiązań to kolejna strata czasu dla Williamsa, a tego czasu zespół z Grove ma najmniej spośród wszystkich ekip. Z całą pewnością jednak nie jest to powód do podnoszenia histerii. Przesądzony los dyrektora technicznego? Wkrótce wybuchła jeszcze większa bomba. Dyrektor techniczny Williamsa Paddy Lowe oświadczył, że idzie na urlop. Jego przyszłość w zespole jest co najmniej wątpliwa, a właściwie przesądzona. Jeszcze kilka dni temu twierdził, że jego posada nie jest zagrożona. Po tym newsie wielu kibiców odetchnęło z ulgą - nareszcie! Tyle że niestety nie rozwiązuje to żadnego problemu. Powiedziałbym wręcz, że stwarza nowe. Czy stwarza także szanse? Miejmy nadzieję, że tak. Ale nadal nie wiemy wiele więcej. Jak zatem doszło do tego małego trzęsienia ziemi? Możliwości jest wiele. Osobiście jestem niemal przekonany, że to nie Paddy Lowe podjął tę decyzję, a przynajmniej nie on sam. Atmosfera w zespole stawała się coraz cięższa. Przyszedł moment, gdy ktoś musiał ponieść konsekwencje tego, co działo się w ostatnich tygodniach, a właściwie miesiącach. Trzeba było zrobić jakiś zdecydowany krok. Każdy, kto zarządzał kiedyś jakimś zespołem ludzkim wie, że w podobnej sytuacji, gdy dzieje się źle trzeba podjąć jakąś zdecydowaną decyzję. Najgorszą możliwością jest pozostawienie sprawy po staremu. Odejście Paddy’ego to szansa na nowe otwarcie i oczyszczenie atmosfery. Pytanie, jakie będą skutki, bo w tym momencie najważniejsze są osiągi samochodu. A z tym, jak wiadomo, nie jest dobrze. FW42 najwolniejszy w stawce Nie ma wątpliwości, że Williams FW42 jest najwolniejszym samochodem w stawce. Z pewnością nie mamy już tu do czynienia z jakimś pojedynczym problemem, który można w miarę szybko rozwiązać. Przyczyną niepowodzeń zespołu jest zespół błędów o charakterze systemowym. Nie da się uzdrowić sytuacji jednym ruchem, na przykład zwalniając dyrektora technicznego, czy jakąkolwiek inną osobę. Samochody i przepisy są z roku na rok coraz bardziej skomplikowane. Osobiście mam wrażenie, że za bardzo. I z tym stopniem komplikacji nie daje sobie rady zespół, o czym zresztą sam Paddy Lowe mówił wprost w jednym z wywiadów w Barcelonie. Zarówno na płaszczyźnie czysto technicznej, jak i od strony zarządzania, czego już Lowe nie dodał. Współczesny zespół Formuły 1, każdy bez wyjątku zespół, to duża lub nawet bardzo duża firma, zatrudniająca kilkaset osób. Aby działała sprawnie, wymaga wytężonej pracy specjalistów od zarządzania najwyższej klasy. Na razie pewne jest tylko to, że na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu Williams jest w jeszcze gorszej sytuacji, niż był w zeszłym tygodniu. Nie wiadomo, kto podejmuje kluczowe decyzje. Dla zespołu Roberta Kubicy i George Russela trwa pierwszy wyścig tego sezonu. Jest to wyścig z czasem, aby zdążyć na Australię. A my? Co możemy zrobić w tej sytuacji? Niewiele. Zachowajmy spokój i nie traćmy nadziei. Przypominam, że w wyścigach nie zawsze wygrywa najszybszy, podobnie jak nie zawsze najwolniejszy zajmuje ostatnie miejsce. Jak powiedzieliśmy, Formuła 1 to naprawdę bardzo skomplikowany sport. A wszyscy w światku Formuły 1 wiedzą, że Williams nie może sobie pozwolić na powtórkę sezonu 2018. Tak naprawdę dopiero po kilku wyścigach okaże się, gdzie jest Williams, a gdzie jego rywale. Wydaje się mimo wszystko, że na tym etapie Williams ma lepszy samochód, niż rok temu. I tym (lekko) optymistycznym akcentem zakończmy. Grzegorz Gac