Przedostatnia runda tegorocznego sezonu Formuły 1 odbędzie się na torze Autodromo Jose Carlos Pace, znanym bardziej jako Interlagos. Obiekt o długości 4,3 km składa się z 15 zakrętów, a podczas niedzielnego wyścigu kierowcy pokonają jego obwód 71 razy. Historia Grand Prix Brazylii to 46 wyścigów, spośród których wybrać można przynajmniej kilkanaście takich, które na długo zapisały się w pamięci kibiców. Po raz pierwszy najszybsi kierowcy świata pojawili się na Interlagos w 1973 roku. Areną zmagań był również tor Jacarepagua (1978, 1981 - 1989). Największą liczbą zwycięstw w Grand Prix Brazylii może pochwalić się Alain Prost, który wygrywał aż sześciokrotnie (pięć razy na Jacarepagua i raz na Interlagos). Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! Największa legenda i bożyszcze brazylijskich fanów, Ayrton Senna wygrał we własnym kraju tylko dwukrotnie - w 1991 oraz 1993, jednak aż sześć razy zdobywał pierwsze pole startowe. W nadchodzący weekend Sebastian Vettel może wyrównać rekord Michaela Schumachera, który zwyciężał na Interlagos aż cztery razy i to on jest nazywany królem tego toru. W statystykach zapisze się Kimi Raikkonen, dla którego będzie to 311. start w wyścigu F1. Zrówna się tym samym z drugim w tabeli wszech czasów Fernando Alonso, a do rekordu Rubensa Barrichello brakuje mu tylko 11 startów. Jeżeli dobrze pójdzie, to już wiosną przyszłego roku Fin zostanie liderem tej klasyfikacji i to zapewne na długi czas. Raikkonen zdobył swój jedyny tytuł mistrzowski w 2007 roku, walcząc właśnie z Alonso i Lewisem Hamiltonem w dramatycznym finale sezonu na torze Interlagos. Rok później na brazylijskiej ziemi swój pierwszy tytuł wywalczył Hamilton, zdobywając potrzebne mu punkty manewrem wyprzedzania w ostatnim zakręcie. Wielkim przegranym był wtedy Felipe Massa, który mógł zostać pierwszym brazylijskim mistrzem świata po Sennie. W sezonie 2009 na torze Interlagos po raz kolejny poznaliśmy mistrza świata - rundę przed zakończeniem sezonu w Abu Zabi został nim Jenson Button. Tym razem losy walki o obydwa tytuły są już rozstrzygnięte. Swoje do udowodnienia ma jednak Ferrari, oskarżone niedawno o oszustwo poprzez manipulowanie odczytami przepływomierza i wprowadzanie do silnika dodatkowego oleju z intercoolera. Wyścig w Brazylii będzie sprawdzianem cierpliwości Red Bulla, który podczas Grand Prix Meksyku otrzymał ostrzeżenie od samego szefa Ferrari, że jeżeli nie zaprzestaną oskarżać ekipę z Maranello, skontaktuje się z nimi ich prawnik. W sprawę niepotrzebnie zaangażował się Max Verstappen, który wypowiedział o sześć słów za dużo na ten temat, gdy Ferrari nie było już takie szybkie w Austin: "Tak się dzieje, gdy przestajesz oszukiwać". Co ciekawe, Helmut Marko w wywiadzie dla jednej z gazet przyznał, że przygotowane z ich strony zapytanie do FIA miało związek z badaniami wykonanymi przez Mercedesa. Czyżby team Srebrnych Strzał próbował zniszczyć Ferrari rękami Red Bulla? Sam Verstappen ma raczej mieszane wspomnienia z toru Interlagos. W 2016 roku okrył się chwałą, wykonując niesamowite manewry na zalanej deszczem nawierzchni i awansując o 11 pozycji na ostatnich 16 okrążeniach! W zeszłym roku jechał po niemal pewne zwycięstwo, gdy niepotrzebnie wdał się w walkę z dublowanym Estebanem Oconem i doszło pomiędzy nimi do kolizji, dzięki której wygrał Hamilton. Verstappen dał po wyścigu upust swojej wściekłości. Zwyzywał, a nawet poszturchiwał swojego rywala po zakończeniu wyścigu, a ich przepychanka została mocno nagłośniona i zakończyła się dotkliwą karą dla Holendra. Oczy polskich kibiców znów będą zwrócone na zespół Williamsa. Twarz ekipy próbuje ratować Claire Williams mówiąc, że wpływ na formę i podejmowane decyzje miały pech i wypadki losowe, na które zespół nie miał wpływu. Brzmi dość tajemniczo... Williams przyznała, że incydenty na torze, uszkodzenia samochodów i wynikający stąd brak części nałożyły presję na zespół, zwłaszcza w obszarze operacyjnym i produkcyjnym: "Nie jest to świadectwo naszej niezdolności do produkcji odpowiedniej liczby części na wyścig. Chodzi raczej o kumulację pecha w ostatnich dwóch wyścigach. Liczne incydenty były poza naszą kontrolą". Ale w końcu incydenty na torze to całkiem normalna sprawa w wyścigach. Cóż, biednemu zawsze wiatr w oczy... Grzegorz Gac