W niedzielę reprezentant Monako Leclerc odniósł trzecie zwycięstwo w karierze. Na podium stanęli także Hiszpan Sainz jr. oraz siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes). Leclerc wygraną wywalczył na torze, kilkukrotnie zamieniając się po kilkunastu okrążeniach pozycjami z broniącym tytułu Holendrem Maxem Verstappenem (Red Bull), który zmierzał pewnie do mety na drugim miejscu. Jednak trzy okrążenia przed końcem wyścigu z powodu awarii silnika musiał zjechać do alei serwisowej i zakończył udział w zawodach. Na ostatnim "kółku" podobny los spotkał jego kolegę z teamu, jadącego wtedy już na trzeciej pozycji Meksykanina Sergio Pereza. Szef Ferrari Mattia Binotto przestrzegł, że mimo początkowych problemów, Red Bulla nie należy przekreślać. "Jestem przekonany, że jest bardzo silny, co zresztą pokazał w kwalifikacjach. Wszystko sprowadziło się do szczegółów. W niedzielę pojawiły się jakieś problemy (...), ale gdyby nie to, byłby bardzo szybki. Nadal jest faworytem" - uważa Binotto, cytowany na oficjalnej stronie internetowej F1. Nieco słabiej na inaugurację wypadł Mercedes, który jest mistrzem świata konstruktorów nieprzerwanie od 2014 roku. Trzecie miejsce Hamiltona i czwarte jego rodaka George'a Russella to dobry wynik, ale uzyskany tylko dzięki kłopotom technicznym Red Bulla. "To był dla nas trudny wyścig, mieliśmy problemy nawet w czasie treningów i to jest najlepszy wynik, jaki mogliśmy osiągnąć. Oczywiście, dwóch innych kierowców miało pecha, ale my zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy i cieszymy się ze zdobytych punktów. (...) Nie zmienimy tej sytuacji szybko, ale mamy od dawna zjednoczony zespół, zamierzamy ciężko pracować, bo jeszcze długa droga przed nami. Musimy wyciskać maksimum z każdego weekendu i w którymś momencie wrócimy do walki" - ocenił Hamilton. Czytaj też: Szef F1 szokuje! Będzie 30 wyścigów w sezonie? Brytyjczyk zwyciężył w ubiegłym roku w jedynej dotychczasowej edycji GP Arabii Saudyjskiej w Dżuddzie. Impreza odbywa się przy sztucznym oświetleniu, start planowany jest na godzinę 19 czasu polskiego (20 lokalnego). Na kolejny dobry start liczą obaj zawodnicy sponsorowanego przez PKN Orlen teamu Alfa Romeo. W Bahrajnie szósty był Fin Valtteri Bottas, który jeszcze w poprzednim sezonie bronił barw Mercedesa, zaś 10. lokatę zajął Zhou Ganyu. Debiutujący w Formule 1 Chińczyk wywalczył swój pierwszy punkt. "To było spełnienie marzeń, ale teraz to powinno być już tylko miłe wspomnienie. Muszę się skoncentrować na kolejnym wyścigu i dalszych udanych występach. Za każdym razem gdy zasiadam w bolidzie, jest to dla mnie okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego" - powiedział Zhou, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Alfa Romeo. Wyścig w Dżuddzie będzie drugim z 23 planowanych w tym sezonie. Tradycyjnie w piątek odbędą się dwa treningi, a w sobotę kolejna sesja treningowa i kwalifikacje. mm/ cegl/