Były dwukrotny mistrz świata Formuły 1 - Fernando Alonso dał upust swojej frustracji po tym, jak Lance Stroll wjechał w jego bolid podczas Grand Prix USA, zmuszając do wycofania z wyścigu.
Doświadczony kierowca zakończył wyścig tuż po starcie, bo Stroll wjechał w bok jego bolidu.
- Z tymi facetami nie da się ścigać - denerwował się Alonso tuż po kraksie.
- Nie jestem zmartwiony tylko rozczarowany, bo jestem tutaj od dziewięciu dni, żeby jak najlepiej się przygotować do wyścigu, a po 600 metrach zostaję wypchnięty - powiedział Hiszpan i uderzył w Międzynarodową Federację Motorową (FIA) za to, że nie reaguje w zdecydowany sposób na podobne incydenty podczas wyścigów Formuły 1.
- Mówię to, bo jeżdżę też w innych seriach z kierowcami, którzy są amatorami, a mimo tego tam nie ma takich problemów. Widać więc, że tutaj jest więcej amatorów niż w innych seriach - ostro skomentował rywali w stawce.
Kierowca Williamsa otrzymał karę za spowodowanie kraksy. Musiał karnie przejechać przez aleję serwisową i zajął ostatnie miejsce, ale marna to pociecha dla Alonso, który po zakończeniu sezonu opuści Formułę 1.
MZ