Kibicuj razem dzieckiem. Jak budować zdrową relację z synem? Kubica zdaje sobie doskonale sprawę, że jeśli teraz wypadnie z padoku, jego szanse na powrót do wyścigowej elity będą nikłe. "W tym sporcie nigdy nie wiesz, co się wydarzy" - stwierdził Polak cytowany przez "Auto Motor und Sport". "W ostatnich 10 latach dostałem wspaniałą lekcję, W 2011 roku miałem w kieszeni kontrakt w Formule 1 i nagle obudziłem się w szpitalu z na wpół uszkodzonym ciałem. Prawie straciłem życie z powodu wypadku samochodowego. Mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej. Nie mam jeszcze biletu na przyszły rok, ale kto wie, co się stanie. Zdecydowanie chcę się ścigać. Byłoby marnotrawstwem z mojej strony zainwestować tak dużo i nie znaleźć się w samochodzie wyścigowym w przyszłym roku" - podkreślił 35-letni krakowianin.Słowa Kubicy wskazują, jaką widzi dla siebie przyszłość. Według medialnych doniesień, Polak będzie bronił barw BMW w serii DTM i wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. 4 grudnia Kubica siedział już w symulatorze BMW. Jednocześnie nie chce wypaść ze środowiska F1. Jest na to duża szansa, bo dwa zespoły są mocno zainteresowane zatrudnieniem naszego zawodnika. Racing Point i Haas zaoferowały Kubicy pracę w roli kierowcy testowego i rozwojowego. Szefowie obu ekip mówią o tym otwarcie."Robert byłby dla nas odpowiednim człowiekiem" - powiedział szef Haasa Guenther Steiner. Podobne słowa padły z ust jego odpowiednika w Racing Point. "Chcielibyśmy, aby Robert dołączył do naszego zespołu. Z pewnością może nam pomóc" - wyznał Otmar Szafnauer w "Auto Motor und Sport". Co ciekawe, obaj potwierdzają, że nie chodzi tylko i wyłącznie o pracę w symulatorze, ale również o testy bolidu. "Kierowca symulatora potrzebuje porównania z prawdziwym samochodem" - podkreślił Steiner.W zakończonym niedawno sezonie F1 Williams zdobył zaledwie jeden punkt i był on dziełem Kubicy. Miało to miejsce podczas Grand Prix Niemiec. RK